JEŻELI CZYTASZ TEGO BLOGA, TO PROSIMY CIĘ- SKOMENTUJ. DLA CIEBIE TO TYLKO PARĘ SEKUND, A DLA NAS TO BARDZO WAŻNE. DZIĘKUJEMY.

piątek, 29 czerwca 2012

Rozdział 6
*Zayn*
 Po tym Jak Vicki poszła na górę się szykować, ja udałam się do salonu potowarzyszyć reszcie. Zastałem tam Harrego i Lou siedzących na jednym fotelu, a Megan na sąsiednim fotelu. Zdążyłem zauważyć, że Lou raz po raz spogląda na Megan co ona chyba też zauważyła, bo uśmiechała się delikatnie za każdym razem. Nie zastanawiając się dłużej usiadłem na fotelu, na którym siedziała moja siostra. Objąłem ją po bratersku, ale widocznie to nie spodobało się Lou, bo od razu wstał i obdarował mnie spojrzeniem spod łba. Odprowadziłem go wzrokiem po czym wstałem i poszedłem za nim. Zastałem go buszującego po lodówce.
-Ej Stary, o co ci chodzi? Przecież to moja siostra i przyjaciółka, więc chyba mam prawo ją objąć, nie? - wyszeptałem aby nikt nie usłyszał
-Ale ja nie wiem o co ci chodzi. Po prostu zgłodniałem więc wyszedłem, nie?- powiedział i ruszył z pełnym talerzem w stronę wyjścia. Chwyciłem go za rękę.
-Tsaaa, a to spojrzenie to takie dla jaj było, nie? Weź mnie tu nie ściemniaj tylko gadaj o co kaman - pokazałem głową aby stanął koło mnie. Lou tylko westchnął i stanął koło mnie opierając się o szafkę.
-No a więc jak już pewnie zauważyłeś... chyba podoba mi się twoja siostra. - powiedział najciszej jak się da.
-Wiesz, trudno tego nie zauważyć - powiedziałem pod nosem co Lou chyba usłyszał, bo się spojrzał na mnie pytające spojrzeniem - cały czas na nią spoglądasz, chyba nad tym nie panujesz, no ale pomińmy ten mały szczegół.
-Oj przepraszam, że nie mogę od niej oderwać wzroku nooo. Tak już na mnie działa ... - uśmiechnął się delikatnie.
-Stary musisz coś zdziałać bo inaczej szansa przepadnie. Jak nas nie będzie weź znajdź chłopakom jakieś zajęcie i bierz się do roboty - zachęciłem go. Usłyszałem czyjeś kroki na schodach i nagle w drzwiach pojawiła się idealnie ubrana i wyszykowana Vicki. Nie mogłem oderwać od niej wzroku, więc patrzyłem się na nią bezczelnie. Nagle poczułem ból. Odwróciłem się w stronę Lou, który szczerzył się od ucha do ucha.
-Ała! Lou oszalałeś? - wydarłem się - wystarczyło mnie poklepać a nie szczypać od razu. Teraz mi ślad zostanie - zmrużyłem oczy.
-Jakbyś nad sobą panował, nie doszło by do tego - zaśmiał się.
-Ymmm, nie chce wam przeszkadzać, ale chyba Zayn jesteśmy umówieni... - powiedziała niepewnie Vicki
-Ach tak, wybacz już możemy iść - uśmiechnąłem się - powodzenia Lou - odwróciłem się w jego stronę i poklepałem po ramieniu po czym przepuściłem Vicki w drzwiach i wyszliśmy na "nie randkę"
*Louis*
No cóż. Raz kozie śmierć. Zayn doradził mi żebym zaryzykował, więc postanowiłem to zrobić, ale muszę przyznać. Cholernie obawiam się jej reakcji. Spojrzałem na nią. Ona również na mnie spojrzała. A co mi tam. Idę do niej.
*Megan*
Lou właśnie zmierzał w moim kierunku, widać, że się nad czymś głowił, a przy okazji i denerwował. Nie miałam zielonego pojęcia o co mu może chodzić. Zayn cały czas mnie wypytywał dlaczego rano się tak dziwnie zachowywałam, ale jakoś nie mogłam mu powiedzieć. A dlaczego się tak zachowywałam? A dlatego, że Louis mi się spodobał. Dlaczego on musi być taki przystojny, ja się pytam. No, ale cóż. Wiem, że on tego nie odwzajemnia raczej, a poza tym za 5 dni wracamy do Sztokholmu, więc to by było bez sensu. Ale wracając do rzeczywistości. Tomlinson właśnie stał przede mną i patrzył mi głęboko w oczy.
-Megan. Muszę ci coś powiedzieć.- zaczął niepewnie. Wziął głęboki wdech i kontynuował.- Ja się chyba w tobie zakochałem.- byłam w szoku. Jednak? Ale ja nie chcę żeby on się we mnie kochał, bo go zranię tym wyjazdem. Stałam tak przed nim z wybałuszonymi oczami. On tylko spuścił głowę i poszedł. Fuck. Już go zraniłam. Jestem beznadziejna.
*Louis*
Wiedziałem, że nie czuje tego co ja, ale musiałem jej to powiedzieć. Chociaż to boli, przeżyję.. Muszę..
Zrezygnowany usiadłem na kanapie.
-Co jest?- zapytał Niall z jak zwykle pełną jedzenia buzią.
-Nic. Źle się czuję, idę do siebie.- oznajmiłem i udałem się do 'mojego' małego, hotelowego azylu.
*Megan*
Widziałam jak Tommo zmierza do swojego pokoju, postanowiłam do niego pójść, powiedzieć dlaczego nie możemy być razem. Dla mnie to jest równie trudne, ale muszę to zrobić. Zapukałam do drzwi, ale nie doczekałam się żadnej odpowiedzi, więc je otworzyłam. Wychyliłam głowę, i zobaczyłam Louisa leżącego na łóżku uważnie obserwującego sufit.
-Lou, mogę wejść?- zapytałam, natychmiast odwrócił się w moją stronę.
-A coś się stało?
-Chciałam pogadać.- odpowiedziałam. Lou westchnął ciężko.
-Jasne, wchodź.
-Bo chodzi o to, że.... Podobasz mi się.... Nawet bardzo, ale to nie ma sensu. Chyba rozumiesz? Ty mieszkasz w Anglii, ja w Szwecji. Dzielą nas setki kilometrów, ten związek by nie przetrwał, poza tym właściwie, to nawet się nie znamy.
-Tak. Pewnie masz rację.- odparł smutno.- Więc, może opowiesz mi o swoich zainteresowaniach, to się lepiej poznamy.
-Hmm...A więc... Kocham śpiewać. W dzieciństwie razem z Vicki i Zaynem założyliśmy taki mały zespół, ale nie byliśmy na tyle kreatywni żeby wymyślić nazwę.- zaśmiałam się, a zaraz za mną, Lou.- ponadto uwielbiam grać na gitarze. A twoje zainteresowania?
-Także kocham śpiewać. Jak reszta chłopaków. Połączyła nas miłość do muzyki. Chcieliśmy nawet iść do x Factor, ale nie wiem czy to dobry pomysł.
-Wiesz. Nie pomogę wam w podjęciu decyzji, bo znam tylko wokal Zayna...
-Chcesz żebym coś zaśpiewał?- zapytał z cwaniackim uśmieszkiem.
-Haha jasne, że tak.

If I don't say this now I will surely break
As I'm leaving the one I want to take
Forgive the urgency but hurry up and wait
My heart has started to separate

Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby
I'll look after you

There now, steady love, so few come and don't go
Will you won't you, be the one I always know
When I'm losing my control, the city spins around
You're the only one who knows, you slow it down

Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby
I'll look after you
And I'll look after you

If ever there was a doubt
My love she leans into me
This most assuredly counts
She says most assuredly

Oh, oh
Be my baby
I'll look after you
after you
Oh, oh
Be my baby
Oh,


It's always have and never hold
You've begun to feel like home
What's mine is yours to leave or take
What's mine is yours to make your own

Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby,
Oh,
Oh, oh,
Be my baby,
Oh..... *
Przez całą piosenkę patrzył mi prosto w oczy. Oj utrudniasz Lou, utrudniasz.
-Masz niesamowity wokal..... zatkało mnie.
-No bez przesady.- odpowiedział z uśmiechem, zauważyłam nawet, że się zarumienił.
-Ty również uroczo wyglądasz z rumieńcami.- powiedziałam, przypominając mu akcję z rana.
-A chciałabyś posłuchać naszej piosenki?
-Waszej?
-Tak naszej. Liam i Niall napisali słowa, Zayn przygotował wszystko co potrzebne do nagrywania i zaśpiewaliśmy.
-W takim razie chętnie posłucham.
Louis sięgnął po swojego laptopa i puścił odpowiednią piosenkę. Po jakimś czasie utwór się skończył.
-Jak się nazywa ta piosenka? Jest genialna. A wasz wykon wspaniały.
-More Than This. Wiem. Dzięki.- odpowiadał na wszystko z wielkim uśmiechem

*Victoria*
 Wyszliśmy z hotelu i podeszliśmy do czarnego auta. Jak na dżentelmena przystało Zayn otworzył mi drzwi i również je za mną zamknął, po czym usiadł na miejscu kierowcy. Zapadła niezręczna ciszą, którą przerwała piosenka grająca w radiu. Leciało "Let Me Love You" Mario. Jako że uwielbiam tę piosenkę, bez dłuższego czekania zaczęłam ją śpiewać. Śpiewałam sobie w najlepsze, gdy nagle Zayn w refrenie przyłączył się do mnie. Do końca piosenki śpiewaliśmy razem i co jakiś czas spoglądaliśmy na siebie. Muszę przyznać, że wychodziło nam całkiem całkiem. Co ja gadam. Byliśmy fenomenalni. Po skończonej piosence zabrałam głos.
-Nie myślałeś czasem o jakimś x Factorze czy coś? - zapytałam i skierowałam wzrok na niego.- Taki talent nie powinien się marnować !
-Jaki talent, tej. Lepiej posłuchaj siebie. Ty powinnaś gdzieś iść - uśmiechnął się.
-Jak Ty pójdziesz i coś osiągniesz, to ci obiecuję, że też się gdzieś zgłoszę - puściłam oczko - powiesz mi gdzie mnie wywozisz?
-Niespodzianka - zaśmiał się i skupił się na drodze.
Do końca drogi milczeliśmy. Zayn zatrzymał samochód i założył mi opaskę na oczy. Bez większych protestów pozwoliłam mu na to. Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi ze strony kierowcy. Po chwili drzwi z mojej strony się otworzyły i Zayn powiedział żebym chwyciła jego dłoń. Tak też zrobiłam. Wysiadłam i chwyciłam go pod rękę. Szliśmy w ciszy. Naglę się zatrzymaliśmy i Zayn zdjął mi opaskę. Przez chwilę nic nie widziałam.Ale po chwili ukazało mi się wesołe miasteczko. Wszędzie było słychać wesołe okrzyki dzieciaków a w powietrzu unosił się zapach waty cukrowej.
-Dziękuję ! - rzuciłam się na niego - nigdy nie byłam w wesołym miasteczku. Właśnie    spełniłeś jedno z moich marzeń. Jesteś Kochany - w moich oczach pojawiły się łzy.
-Oj nie ma za co. Od tego są przyjaciele. - powiedział i nastawił polik - nagroda się należy.
-Hahaha. Ależ oczywiście - niewiele myśląc cmoknęłam go w policzek i na moich polikach zagościły dwa ogromne wypieki. Aby nie zauważył odwróciłam głowę w przeciwnym kierunku.
-Co na początek? - zapytał a ja z powrotem spojrzałam na niego.
-Może rzuty do celu? Pokonam cię na bank - wytknęłam język i ruszyłam przed siebie. Zayn stał jeszcze chwilę ale w porę się ocknął i dobiegł do mnie. Doszliśmy do wyznaczonego miejsca gdzie znajdowało się stanowisko z szklanymi butelkami, w które trzeba było celować.
-Kto pierwszy? - zapytałam.
-Dziewczyny i przegrani mają pierwszeństwo więc piłeczka jest twoja.
Nic nie odpowiedziałam tylko dumnym krokiem podeszłam do barierki, chwyciłam jedną z 6 piłek i zaczęłam grę. Pierwsze 5 rzutów było celne ale za 6 razem zamiast skoncentrować się na butelce spojrzałam na Malika, który zarzucił pięknym uśmiechem zwalających w nóg.
- To twoja wina ! Przez Ciebie nie trafiłam - udałam obrażoną.
-Oj weź przestań. Specjalnie dam ci wygrać. Może... - puścił oczko i podszedł do barierki. Głupek jeden nie dał mi wygrać, bo zbił wszystkie 6 butelek. Spojrzałam na niego gniewnym spojrzeniem po czyn stanęłam tyłem do niego.
-Pacz co dla Ciebie wygrałem - odwróciłam się w jego stronę. Malik wyciągnął zza pleców wielką pandę z napisem "let me love you". Widząc tego misia humor od razu mi się poprawił i na mojej twarzy pojawił się banan. Chwyciłam miśka do rąk, przytuliłam go i dałam w nagrodę Malikowi buziaka. Chwyciłam po przyjacielsku za rękę i poszliśmy w stronę Karuzeli. Miałam lęk wysokości, ale chciałam pokonać ten lęk dlatego się odważyłam. Przy samym wejściu chwyciłam Zayna za rękę i tak weszliśmy do kabiny. Cały czas buzie nam się nie zamykały. Gadaliśmy na różne tematy dzięki czemu zapomniałam, że znajduję się wysoko nad ziemią. Po skończonej wycieczce poszliśmy jeszcze na jedną konkurencję gdzie odwdzięczyłam się Malikowi i wygrałam. Również podarowałam mu miśka.
-Nie zgłodniałaś czasami? - zapytał niepewnie
-Uf dobrze że pytasz. Już myślałam, że umrę z głodu - zaśmiałam się i pociągnęłam go w stronę budki z watą cukrową. Zamówiliśmy 2 wielkie po czym usiedliśmy i kontynuowaliśmy naszą rozmowę. Byliśmy jeszcze w Zamku Strachu i pomieszczeniu gdzie znajdowały się wielkie lustra zmieniające nasz wygląd. Muszę powiedzieć, że dawno się tak dobrze nie bawiłam. Widocznie towarzystwo Malika tak na mnie działa. Zamówiliśmy jeszcze po wacie cukrowej i postanowiliśmy się zbierać bo było już dość późno.Do domu dojechaliśmy po 20 minutach. Zatrzymał samochód i już chciałam wychodzić, ale Zayn chwycił mnie za rękę.
-Dziękuję Ci za ten wieczór. Miło było powrócić do dawnych czasów.- uśmiechnął się delikatnie - musimy to powtórzyć.
-Mamy jeszcze kilka dni, więc spoko. - powiedziałam. Nagle Zayn zaczął się do mnie zbliżać. Jego twarz była niebezpiecznie blisko mojej. Już miałam przed oczami najgorsze scenariusze. Nagle Zayn pocałował mnie w policzek a ja odetchnęłam z ulgą chociaż mimo wszystko liczyłam na coś innego.
-Jeszcze raz dziękuję - powiedziałam, po czym puścił moją rękę i wyszedł z samochodu. Otworzył drzwi z mojej strony i wystawił rękę, którą ujęłam i tak poszliśmy w stronę hotelu
.
 *Niall*
Właśnie siedziałem na swoim łóżku, gdy nagle usłyszałem pukanie do drzwi.
-Wejść.
-Hej, mały.- do pokoju wszedł Liam. Nie lubiłem, gdy mówi do mnie mały, ale wybaczam mu.
-Co cię do mnie sprowadza, cny rycerzu?
-To nie mogę tak bez powodu, miłościwy Panie?- zapytał z udawanym smutkiem, na co się roześmiałem.
-Ależ oczywiście, że możesz. Możesz tu siedzieć all day and all night.
-Bardzo kusząca propozycja, chyba z niej skorzystam.- Powiedziawszy to zbliżył się do mnie, i złożył na moich ustach subtelny pocałunek. Oddałem mu pocałunek, a on go pogłębił, napierając na mnie całym ciałem. Po chwili, już leżałem pod nim na łóżku. Liam delikatnie muskał moją szyję, gdy nagle usłyszeliśmy krzyk.
-CO WY DO CHOLERY ROBICIE?!?!- to był Harry. Od razu od siebie odskoczyliśmy. Patrzeliśmy na siebie z przerażeniem. Spoglądałem to na przerażoną twarz Liama, to na zdezorientowaną twarz Hazzy.
-Więc? Wyjaśnicie mi to?- dopytywał Harry.Nie wiedziałem jak zacząć. Spojrzałem na mojego wybranka,on na mnie, po czym przeniósł wzrok na Lokowatego.
-Niall i ja......- zaczął niepewnie.- jesteśmy razem.
Harry stał jak wryty. Nie dziwię mu się. Ja pewnie też bym tak zareagował na jego miejscu.
-Nie mów nikomu dobrze?- zapytałem, ale odpowiedź jaką usłyszałem mnie zaszokowała.
-A co z tego będę miał? Znam wasz sekret, więc coś mi się należy żebym nie wykablował, prawda?
-Stary, jesteśmy przyjaciółmi do cholery jasnej.- Liam nie wytrzymał.
-Nie powiem, pod jednym warunkiem.
-HARRY!!...-wydarł się Li,lecz mu przerwałem.
-Liam, spokojnie. Co to za warunek?- spojrzałem na Kędzierzawego, a on się chytrze uśmiechnął.
-Pomóżcie mi zdobyć Victorię....
_____________________________________________________________________
*Look after you śpiewane przez Louisa ;)
No i pojawił się kolejny ;D Mamy nadzieję, że się spodoba. Liczymy na szczere opinie ;) Nie wiemy kiedy pojawi się kolejny, ale postaramy się dodać go szybciej niż ten. A więc.. do następnego ;) xx

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Rozdział 5
 *Megan*
Obudziłam się o godzinie 11. Zawsze lubiłam spać, a dzisiaj byłam wdzięczna wszechświatowi, za to, że Vicki była zmęczona. Ona zawsze miała dziwne pomysły na moją pobudkę. Zastanawiałam się wtedy, dlaczego moja mama wpuszczała ją do mojego pokoju, skoro wiedziała, że jeszcze śpię. Ale nieważne.
Wstałam z łóżka, i powędrowałam w kierunku łazienki, wcześniej wziąwszy przygotowane wieczorem ubrania. Załatwiwszy czynności łazienkowe, jak i ubraniu się, poszłam do kuchni, w celu przygotowania śniadania. Jednak kiedy już otwierałam lodówkę, usłyszałam pukanie do drzwi. Kiedy je otworzyłam, ujrzałam dwie uśmiechnięte twarzyczki.
-Serio? Już?- spytałam z niedowierzaniem po czym się uśmiechnęłam.- wejdźcie.
-Serio. Serio.- zaśmiał się Lou.
-A gdzie Vicki?- zapytał Zayn.
-Znając życie, pewnie jeszcze śpi.
-Ale to ty zawsze spałaś dłużej.- zdziwił się brązowooki.
-Wiesz.... Przy was, się dziewczyna zmęczyła.- zaśmiałam się.
-No dobra. Megan, szykuj się, za 2 godziny jedziemy do mojej mamy.- westchnęłam ciężko.
-Okeeeey.
-Idę obudzić Victorię.- zakomunikował nam Zayn, i zniknął za drzwiami jej pokoju.
-Mamy chwilę żeby pogadać i się lepiej poznać.- powiedział Lou z uśmiechem.
-Przestań to robić.
-Ale co?- wyraźnie się zdziwił.
-Przestań się tak uśmiechać.
-Ale jak?- znowu uśmiech.
-No tak.. Tak ładnie.- ostatnie 2 słowa powiedziałam półszeptem, z nadzieją, że mnie nie usłyszy, ale niestety tak się nie stało.
-Czyli sugerujesz, że mam ładny uśmiech?- zapytał podchodząc do mnie. Zarumieniłam się. Znowu, w jego obecności. Co się ze mną dzieje?
-Yyyy.... No chyba tak.
-Uroczo wyglądasz z rumieńcami.- szepnął mi na ucho.
-Yyyy... Wiesz? Ja chyba pójdę sprawdzić, co tam u Zayn'a i Vicki.-odparłam, po czym uciekłam do pokoju przyjaciółki. Tak, uciekłam, to dobre słowo. Weszłam do pokoju Vicki, a tam na jej łóżku zastałam siedzącego Zayn'a.- Pewnie się kąpie.- pomyślałam, i przysiadłam się do przyjaciela. Ymm. Brata. Głośno wypuściłam powietrze.
-Co się stało?- zapytał po chwili.
-Właściwie, to nie wiem.
-Ale jak to? Gdzie Lou?
-Na zewnątrz. Spokojnie nic mu nie jest.
-O niego się nie martwię. Co jest?
-Nie odpuścisz prawda?
-Przecież znasz odpowiedź.- odparł z uśmiechem. Tak, znam odpowiedź. Skubany nie odpuści.
-No bo chodzi o to, że...- zacięłam się, nie wiedziałam co odpowiedzieć
-No, kontynuuj.
-Chodzi o to...
-O hej Megan! Ty nie śpisz?- przerwała mi Vicki. Byłam jej za to wdzięczna.
-Wstałam jakieś pół godziny temu.- uśmiechnęłam się do niej. Odwzajemniła to.
-Dobra, ja idę się szykować.- powiedziałam, po czym wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Odwróciłam się jeszcze na chwilę, i zobaczyłam minę Zayn'a, która mówiła "Nie uciekniesz przed tą rozmową". Uśmiechnęłam się tylko i wyszłam. Lou już u nas nie było.
Po godzinie, wyszliśmy z domu. Byłam niesamowicie zestresowana. Zayn cały czas powtarzał mi, że nie mam się co martwić, że będzie dobrze. Trochę mi to pomogło. Po chwili, byliśmy na miejscu.
*Victoria*
Po wyjściu Zayn'a i Megan zostałam sama w domu. Jako że ogarnęłam mnie wielka nuda, postanowiłam znaleźć sobie zajęcie. Pierwsze co mi przyszło do głowy to obejrzeć tv, więc tak też zrobiłam. Podeszłam do kanapy, na której się usadowiłam, chwyciłam pilota i włączyłam pierwszy lepszy kanał. Wypadło na kanał muzyczny. Akurat leciała Jessie J "Laserlight". Jako że uwielbiam tę piosenkę, postanowiłam uruchomić swoje struny głosowe, przy okazji pogłaśniając tv. W dzieciństwie często śpiewałam razem z Zayn'em i Magan, i muszę powiedzieć, że świetnie nam razem szło. Zbliżała się końcówka piosenki i zarazem mój ulubiony moment, więc postanowiłam dać czadu. Wstałam i zaczęłam skakać jak opętana, przy okazji wydzierając się. Piosenką się skończyła, więc ściszyłam. Nagle usłyszałam oklaski, więc obróciłam się w stronę dobiegającego dźwięku.
-Nie wiedziałem, że jesteś taka gibka i utalentowana. Jestem pod wrażeniem.- zachwycał się Harry. Nic nie odpowiedziałam tylko złapałam buraka i odwróciłam się. Po chwili ochłonęłam, więc zabrałam głos.
-Co cię tu sprowadza?- zapytałam ciekawa powodu.
-Wiedzieliśmy, że jesteś sama w domu i założyliśmy, że się nudzisz, więc chcieliśmy zaprosić cię do siebie.- odpowiedział i się uśmiechnął delikatnie.
-Mam wiele zajęć jakbyś nie zauważył.
-Np. Tańczenie?- zaśmiał się
-Może...- odpowiedziałam i odwróciłam głowę w stronę okna
-To ja chętnie popatrzę.- poruszył śmiesznie brwiami.
-To ja jednak skorzystam z waszej  propozycji i pójdę do was.- odpowiedziałam szybko i wstałam. Wyminęłam Harrego i podeszłam do drzwi, po drodze zabierając ze sobą telefon.
-Idziesz?- zapytałam Harrego
-No jasne, że idę.- podszedł do mnie, spojrzał się dziwnie po czym wyszedł.
Zamknęłam drzwi i poszłam za nim.
Zastałam Harrego czekającego przy drzwiach. Czekał na mnie. Nie spodziewałam się tego po nim. Mimo zdziwienia starałam się tego mu nie pokazać. Bez zbędnych słów wyminęłam go i weszłam w głąb mieszkania. Harry zamknął drzwi. Już zmierzałam ku salonowi, ale poczułam czyjąś rękę ściskającą mnie za nadgarstek. Po chwili stałam twarzą w twarz z Harrym. Czułam jego oddech na sobie.
-Przepraszam za wczoraj. Nie wiem co we mnie wstąpiło.- powiedział, po czym kontynuował.- Moglibyśmy zacząć wszystko od nowa?- zapytał z nadzieją w głosie.
-Postaram się zapomnieć o tym wszystkim i dać ci drugą szanse. Tylko jej nie spieprz, bo trzeciej nie będzie.- uśmiechnęłam się po czym oderwałam się od niego i poszłam do salonu.
*Zayn*
Jestem cholernie ciekawy, o co chodzi Megan, ale wiem, że ta dziewczyna jest uparta i tak szybko się nie złamie. Wiem. Zapytam Louisa, ale to później, teraz muszę wspierać Megan w starciu z moją mamą. Zmieniła się, ale nie wiem właściwie, jak zareaguje na widok brunetki. Przez całą drogę próbowałem pocieszać zestresowaną dziewczynę, a widząc jej minę sugerowałem, że mi się udało. Byliśmy już przed domem. Postanowiłem wejść pierwszy.
-Zaczekaj tu na chwilę. Okey?
-Dobra.- odpowiedziała z uśmiechem.
Wszedłem do środka. Od razu zauważyłem rodzicielkę siedzącą na kanapie. Podszedłem do niej.
-Hej.
-O. Zayn! Co ty tu robisz?- spytała podchodząc do mnie.
-Właściwie to chciałem, żebyś wyjaśniła sobie z kimś pare spraw i zakopała z tym kimś topór wojenny.
-Ale kim jest "ten ktoś"?
Wtedy podszedłem do drzwi i podchodząc do Megan spytałem:
-Jesteś gotowa?
-Chyba tak.- odpowiedziała niepewnie.
-To chodź.- podałem jej rękę, którą od razu chwyciła.
-Mamo, Megan jest "tym kimś".- moja matka zaniemówiła.-To ja was zostawię same.-powiedziałem i ruszyłem do swojego pokoju.
 *Megan*
Patrzyłam w miejsce, w którym zniknął Zayn przez dłuższą chwilę. Układałam sobie w głowię scenariusz rozmowy. Bałam się spojrzeć na nią, a zwłaszcza w jej oczy. Widziałam, że nie przepadała za mną, wiadomo z jakich powodów. Zacisnęłam ręce w pięści, zamknęłam mocno oczy, ustabilizowałam oddech i w końcu odważyłam się. Powoli odwróciłam się w Jej stronę. Stała cały czas w tym samym miejscu, w którym zastałam ją podczas wejścia. Patrzyła się prosto w moje oczy. Nie wiem czemu, ale zawsze w takich napiętych sytuacjach w moich oczach gromadzą się łzy. Tak było i tym razem... Opuściłam głowę i pozwoliłam moim łzą spłynąć. Stałam tak w bezruchu. Usłyszałam odgłos odrywających się stóp od podłogi, więc momentalnie podniosłam wzrok. Pani Malik zmierzała w moją stronę. Zdezorientowana dalej się nie ruszyłam tylko patrzyłam na poczynania kobiety. Powolnymi krokami zmierzała w moją stronę aż w końcu przystanęła na przeciwko mnie. Spojrzała mi w oczy co spowodowało nagły napływ łez do moich oczu.
-Ja... Przepraszam Panią... - wydukałam dławiąc się łzami.
Kobieta nic nie odpowiedziała tylko przysunęła się bliżej mnie i jakby nigdy nic po prostu przytuliła. Zdziwiona nie wiedziałam jak zareagować, więc delikatnie położyłam rękę na jej plecach. Stałyśmy tak chwilę, gdy nagle Pani Beth oderwała się ode mnie i ponownie spojrzała w oczy.
-To ja powinnam Cię przeprosić- powiedziała- nie potrzebnie wszystko odbijało się na Tobie. Nie byłaś niczemu winna... A ja dopiero teraz to zrozumiałam. Naprawdę cię przepraszam Megan.- uśmiechnęła się delikatnie.
Spojrzałam na nią zdziwiona. Byłam w tak wielkim szoku, że nie mogłam wydukać żadnego słowa. Po prostu stałam i patrzyłam wielkimi zapłakanymi oczami na nią.
-Halo, Megan. Wszystko w porządku?- zapytała i pomachała mi ręką przed oczami.
-Słucham?- zapytałam zdezorientowana- Tak, tak wszystko w porządku, Tylko wie Pani... Właśnie przeżyłam szok. Byłam przygotowana na zupełnie inną reakcję z Pani strony. Liczyłam na kazania, i gadki jaka to ja jestem okropna i no wie Pani... Miło mnie pani zaskoczyła - uśmiechnęłam się.
-Jest mi strasznie głupio Megan, mam nadzieję, że to rozumiesz... Postąpiłabyś podobnie stawiając się na moim miejscu. Było i jest mi strasznie trudno i ....
-Ja naprawdę Panią rozumiem i nie mam nic Pani za złe. Po prostu zapomnijmy o przeszłości i żyjmy przyszłością, dobrze? - wyciągnęłam rękę w jej kierunku
-Dobrze, Meg.- podała mi rękę i uścisnęłyśmy w geście rozejmu- Jesteś wspaniała, pochopnie cię oceniłam, strasznie mi głupio. Ale już nie będę wracać do przeszłości.- przytuliła mnie. Tym razem odwzajemniłam gest.
-No proszę, proszę. Widzę, że wszystko już w porządku?- jakby znikąd wparował Zayn. Podszedł do nas i nic nie mówiąc po prostu się do nas przytulił.
-Kocham Was mimo wszystko, wiecie?- powiedział jedyny mężczyzna w tym otoczeniu- tak się cieszę, że nareszcie 2 najbliższe mi osoby zakopały topór wojenny...- wtulił się mocniej i podciągnął nosem
-Zayn, ty płaczesz ?- zapytałam i chwyciłam go za głowę po czym odchyliłam aby mieć lepszy widok.
-Nie, skądże. Po prostu mam uczulenie na twoje perfumy.- wymyślił coś na szybko.
-Jasne, jasne, chodź tu Gamoniu.- pociągnęłam go, i przytuliłam ponownie.
*Louis*
Cały czas myślałem o Megan. Nie mogłem jej wyrzucić z mojej głowy od wczoraj. Kiedy patrzyłem w jej niebieskie jak ocean oczy, rozpływałem się. Czy to możliwe, żebym się w niej zakochał? Nie wiem, ale i tak nie odpuszczę. Postanowiłem porozmawiać z Vicki, i przy okazji uwolnić ją od zalotów Hazzy. Czy on naprawdę tego nie widzi, że nie ma u niej szans? Ale to w końcu Harry. On żadnej dziewczyny nie odpuści, i znając życie, do Meg też będzie podbijał, a na to nie pozwolę.
-Hej, Vicki?
-Tak?
-Możemy pogadać?
-Jasne.- odparła, po czym udała się w kierunku kuchni.
-O co chodzi?
-O Megan.
-No, i co z nią?- spytała drapiąc się po głowie. Zauważyłem, że zawsze tak robiła kiedy się zastanawiała.
-No bo.... Kurcze, nie wiem jak to powiedzieć...
-Najlepiej wprost.- zachęcała mnie brunetka.
-Myślisz, że mam... No wiesz.... Jakieś szanse, u Megan?- zapytałem niepewnie, przy tym obgryzając paznokcie. Ona się tylko uśmiechnęła szeroko.
-Nie wiem.- powiedziała tajemniczo, cały czas się uśmiechając.
-No ale...- przerwała mi
-Pogadaj z nią sam na sam, to się przekonasz. Zapewne mogłabym ci powiedzieć, bo wydaje mi się, że znam odpowiedź na twoje pytanie, ale sam musisz do tego dojść.- zaczynała mnie pomału wkurzać, ale miała rację. Nagle poczułem wibracje w kieszeni. Sięgnąłem po mój telefon, po czym odebrałem.
-Halo?
-Lou, musisz mi coś wyjaśnić.- usłyszałem radosny głos Zayna.
-Aha. O co chodzi?- spytałem zdziwiony. Co niby miałem mu wyjaśnić. 
-Czy między tobą a Megan coś zaszło?- zapytał nadal tym swoim radosnym głosikiem.
-Nie, a co miało zajść?
-A tak pytam, bo Meg zachowuje się dość podejrzanie odkąd zostawiłem was samych w pokoju.
Dość podejrzanie? Ale co to miało znaczyć? 
-Wiesz.- mulat nadal kontynuował swoją wypowiedź.- Pogadamy jak już będę w domu,czyli za jakieś.... 15 minut.
-Okey, niech będzie.- odparłem i rozłączyłem się.
*Liam*
Kiedy już wszyscy zajęli się swoimi sprawami, ja poszedłem do pokoju blondynka. Stałem przed jego drzwiami dobre 10 minut. Stwierdziłem, że należą mu się pewne wyjaśnienia. Ostatnio w jego towarzystwie zachowuję się dziwnie, oczywiście ja tego nie zauważałem, powiedzieli mi to chłopcy. Teraz pytanie, dlaczego zachowuję się dziwnie? Otóż odpowiedź jest bardzo prosta. No, powiedzmy, że taka jest. Jakieś 8 dni temu zauważyłem, że darzę Nialla innym uczuciem niż resztę. Wtedy robiłem wszystko żeby wygnać z siebie te przypuszczenia, ale to nic nie dało, więc się pogodziłem z tym, że zakochałem się w najlepszym kumplu. Teraz muszę mu to powiedzieć, bo przez to się na mnie obraził. Od 5 dni się do mnie nie odzywa. Zapukałem do jego drzwi.
-Kto?
-To ja, Liam. Niall, proszę cię otwórz.- powiedziałem błagalnym tonem, opierając głowę o drzwi.
Po chwili moim oczom ukazał się mój ideał.
-Zamierzasz mi wyjaśnić dlaczego jesteś taki zamknięty w sobie i dlaczego jak ja wchodzę do pomieszczenia, w którym jesteś, to od razu wychodzisz? Co ja zrobiłem, że mnie unikasz?- zapytał ze łzami w oczach. Matko, dlaczego ja go ranię?
-Tak. Chcę ci wszystko wyjaśnić.
-Wejdź proszę.
Usiadłem na łóżku, głowę spuściłem w dół i zacząłem nerwowo bawić się palcami.
-Tylko proszę, obiecaj mi, że jak ci już powiem, to mnie nie wyśmiejesz ani się ode mnie nie odwrócisz.- powiedziałem patrząc mu w oczy.
-Obiecuję.
Ponownie spuściłem głowę.
-Niall.... Ja.... Ja się w tobie zakochałem, i naprawdę zrozumiem jeśli zaraz mnie stąd wyrzucisz.
Niall podszedł do mnie i ukucnął przede mną.
-Nie mam zamiaru cię stąd wyrzucać Liam.- powiedział ciepło. Spojrzałem na niego, a on się uśmiechnął.- Nawet się cieszę, że mi to powiedziałeś.
-Co? Dlaczego?- zapytałem zdumiony, ale nie doczekałem się odpowiedzi, gdyż poczułem jego usta na swoich.
-Też się w tobie zakochałem Li...- tym razem to ja go pocałowałem, on natomiast pogłębił go. Byłem w tym momencie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
*Vicki*
Szłam właśnie do Nialla, bo chciałam go zapytać jaką pizze sobie życzy, ale jak już byłam pod jego drzwiami usłyszałam jakieś głosy. Postanowiłam podsłuchać.
-Niall....Ja....Ja się w tobie zakochałem..- Powiem tyle. Jestem w szoku. Liam jest gejem? Aż nie chce mi się wierzyć. Słuchałam dalej.
-Też się w tobie zakochałem Li...- Teraz to mnie już kompletnie wbiło w podłogę. Poszłam do salonu. Nie chciałam żeby mnie przypadkiem usłyszeli.
-Hej wszystkim. Wróciliśmy!- usłyszałam krzyk Zayna i śmiech Megan. 
-Hej! Jak tam?
-Wszystko w jak najlepszym porządku.- powiedziała Meg, przy okazji szczerząc się jak głupi do sera.
-A ty co taka szczęśliwa?
-Pogodziła się z moją mamą.- odpowiedział za nią Zayn.
-Poważnie? To świetnie.
-A jak u ciebie?
-Wiesz Meg. Na brak wrażeń nie mogę narzekać.
-Vicki? To jak? Idziemy na kawę?- no tak, kompletnie o tym zapomniałam.
-Jasne.- odpowiedziałam z uśmiechem.  
___________________________________________________________________________
Jest kolejny ;D Trochę się tu rozpisałyśmy.... Nieźle xD
Jak widzicie jest Niam. Mam dla nich inną nazwę, ale Sysia zabroniła mi się tym 'chwalić' bo pomyślicie, że jestem nienormalna ;D Dla Larrego też mam lepszą nazwę, ale sama z tego nadal leję, więc nie mówię ;D
'Akcja' jak widać rozwinie się w następnym rozdziale, więc.... ;D
A i jeszcze jedno CZYTASZ-KOMENTUJ! ;D
-KanaAndSysia
PS. Musiałam wstawić tą animację, bo się nią jaram ;D
-Kana ;) xx 
Kocham jego uśmiech *__* ;D