JEŻELI CZYTASZ TEGO BLOGA, TO PROSIMY CIĘ- SKOMENTUJ. DLA CIEBIE TO TYLKO PARĘ SEKUND, A DLA NAS TO BARDZO WAŻNE. DZIĘKUJEMY.

piątek, 25 maja 2012

Rozdział 4
*Zayn*
Stałem jak wryty, kiedy zobaczyłem te dziewczyny. W sumie to jedną z nich. Tylko nie byłem pewny czy to na pewno ona. Postanowiłem zapytać.
-Megan?- Zapytałem lekko niepewnie, na co ona pokiwała twierdząco głową. Nie mogłem w to uwierzyć. Co ona tu robi? Spojrzałem na drugą dziewczynę. Stwierdziłem, że skoro jest tu Megan to może, to jest Vicki. Wtedy  się uśmiechnęła. To ona. To ONE.
-Victoria?- Ona też pokiwała twierdząco.
-ZAYN!- Krzyknęły obie jednocześnie, po czym się na mnie rzuciły. Przytuliliśmy się, a dziewczyny zaczęły płakać. Całej sytuacji przyglądali się chłopcy z miną, która mówiła WHAT THE FUCK?
-Chłopcy, poznajcie moje przyjaciółki z dzieciństwa.- Wytłumaczyłem, na co odpowiedzieli tylko "Aaaa."
-Megan, możemy pogadać?- Zapytałem dziewczyny. Musimy wyjaśnić sobie pewną sprawę.
-Jasne.- Odpowiedziała, po czym udaliśmy się na balkon.

*Louis*
Powiem tyle. To było dziwne, ale po wyjaśnieniach Zayna, już zrozumieliśmy o co chodzi. Zawsze nam mówił, że tęskni za swoimi najlepszymi przyjaciółkami. Zastanawiało mnie tylko dlaczego zadawał się z dziewczynami, a nie chłopakami. Ale to już jego sprawa. Spojrzałem się na Harolda, który pożerał wzrokiem Victorię. Dlaczego on musi zawsze tak reagować, na widok ładnej dziewczyny?
-Ona będzie moja.- Usłyszałem szept Loczka.
-Stary uspokój się, widać, że nie jesteś w jej typie.
-Jeszcze zobaczymy.

*Harry*
Zasada jest prosta. Jeśli spodoba mi się jakaś dziewczyna, to muszę ją zdobyć. Jeszcze żadna mi się nie oparła, więc ona też nie da rady. A po niej przyjdzie czas na Megan. Teraz tylko trzeba wcielić mój plan w życie.
*Megan*
Dotarliśmy do drzwi balkonowych, które otworzył Zayn. Ja jeszcze odwróciłam się na chwile aby zobaczyć co się dzieje u reszty. Przenieśli się do pokoju gościnnego gdzie kontynuowali rozmowę. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, więc odwróciłam się i spojrzałam na Zayna. On także się uśmiechnął i pokazał ręką abym pierwsza weszła na balkon. Długo nie myśląc zrobiłam to, a Zayn poszedł za mną, przy okazji przymykając drzwi aby zachować prywatność. Podeszliśmy do balustrady, oparliśmy się i zapadła krępująca cisza. Przerwał ją Zayn.
- Co wy tu w ogóle robicie? - zapytał i uśmiechnął się lekko.
- Wiesz przecież, że od zawsze marzeniem Vicki była wycieczka do Londynu. No i tak jakoś nadażyła się okazja więc skorzystałyśmy - odwzajemniłam uśmiech - A co ty robisz w hotelu?  - zapytałam podejrzanie
-No wiesz... po tym jak dowiedziałam się że jesteś moją ... - przełknął głośno ślinę - siostrą, poniosło mnie lekko. Nie miałem zamiaru wysłuchiwać opowieści Matki więc dla świętego spokoju tymczasowo zamieszkałem tutaj.
-Czyli nie ciszysz się że jesteśmy rodzeństwem?- zapytałam zasmucona
-Cooo?! Oczywiście że się cieszę . Tylko że ja właśnie przeżyłem szok, więc musisz mi to wybaczyć.- odpowiedział , przytulił mnie i pocałował w czubek głowy- a ty jak czujesz się z całą tą sytuacją?
-Na początku byłam lekko zszokowana, ale po chwili do mnie dotarło, że mam brata, o którym zawsze marzyłam.- wtuliłam się w niego.-kiedy wracasz do matki?
-Jak oboje ochłoniemy i odpoczniemy od siebie. Wiesz... od pewnego czasu nie układa się miedzy nami najlepiej... Ciągle się kłócimy ... - posmutniał- Mam pomysł ! Jutro pójdziesz razem ze mną do mojej mamy, okej?
-Ale po co ja tam? Wiesz dobrze, że twoja mama za mną nie przepada... I nie chce sprawiać problemów, więc lepiej by było jakbym została w ....-  Zayn mi przerwał
-Jakich problemów? Jesteś moim gościem, więc to nie jest żaden problem. I moja mama się zmieniła, więc mam nadzieję, że przyjmie cię ciepło do rodziny- zaśmiał się
-Dobrze, pójdę z tobą- odpowiedziałam niepewnie
Oparliśmy się ponownie o balustradę i rozmawialiśmy na przeróżne tematy. Nagle Zayn zaczął klepać się po kieszeniach, w celu poszukania czegoś. Po chwili wyciągnął paczką papierosów. Otworzył i skierował w moją stronę. Długo nie myśląc skierowałam rękę w stronę paczki, ale zamiast wziąć jednego papierosa wzięłam całą paczkę i schowałam do kieszeni spodni.
-Przy mnie nie będziesz się zatruwał. Czy ty wiesz, że to szkodzi? Nie tylko tobie, ale również osobą, w których towarzystwie palisz. Masz zamiar rzucić?- zapytałam lekko zdenerwowana
-Tak wiem, ale to nie jest takie łatwe jak ci się wydaje.. Staram się rzucić, ale jak widzisz marnie mi to idzie... I miedzy innymi przez to w domu były kłótnie- zaczął tłumaczyć się Zayn
-Pomogę Ci- uśmiechnęłam się.
Zayn odwzajemnił uśmiech, objął mnie ramieniem i wyszliśmy z balkonu. Skierowaliśmy się do pokoju gościnnego gdzie atmosfera była napięta
.
*Vicki*
-Czemu tu tak cicho- Zapytała Megan, kiedy razem z Zaynem przekroczyli próg pokoju.
-Mogę ci opowiedzieć.- odpowiedziałam lekko podirytowana.
-Lepiej mów szybko.- powiedziała, kiedy zobaczyła Harrego, który trzymał się za policzek.
-A więc pozwól na chwilę.- odparłam, po czym wyszłyśmy na korytarz.
-Co się stało?- spytała już spokojniejszym tonem.
-Kiedy ty rozmawiałaś z Zaynem, ja postanowiłam lepiej poznać resztę. Akurat rozmawiałam z Niallem na temat ulubionego dania, aż tu nagle, poczułam czyjąś rękę na swoim tyłku. Odwróciłam się i zobaczyłam Harolda z chytrym uśmieszkiem. Spojrzałam na  niego krzywo, a on nachylił się do mojego ucha i powiedział.
-Dobra dupa z ciebie, może się zabawimy?
Więc dostał z liścia. Co jak co, ale nie dam się traktować przedmiotowo.
-Jaki frajer. A wydaje się być taki miły.- odpowiedziała zaskoczona przyjaciółka.
-Wiem, ale właśnie. Wydaje się.
-Chodź, wracamy, pożegnamy się i pójdziemy do siebie. Okey?- Zapytała. W sumie to nie miałam ochoty przebywać z tym niedorozwojem, ani chwili dłużej, ale z drugiej strony nie porozmawiałam jeszcze z Zaynem.
-Niee. Zostańmy jeszcze.- Odparłam po chwili namysłu.
-Jak chcesz.- Odpowiedziała, po czym weszłyśmy z powrotem do pokoju chłopaków.
Zastałyśmy ich siedzących na kanapie, wpatrujących się w telewizor. Kiedy zauważyli nas od razu na ich twarzach zagościł uśmiech. Tylko Harry nie oderwał wzroku od ekranu. -Pewnie mu głupio przez to co zrobił - pomyślałam.
Podeszłyśmy bliżej chłopaków, a Zayn nagle wstał.
-Vicki mógłbym Cię prosić na stronę?- zapytał i czarująco się uśmiechnął.
-Jasne, nie ma problemu- odpowiedziałam i poszłam za Zaynem który kierował się w stronę kuchni. Odwróciłam się jeszcze i zobaczyłam jak Megan siada na miejsce Zayna. Weszłam do kuchni w której Zayn już na mnie czekał. Uśmiechnął się i poklepał miejsce obok siebie. Długo nie myśląc usiadłam koło niego na blacie kuchennym. Spojrzałam na niego on także na mnie spojrzał. Patrzeliśmy na siebie chwile ale odwróciłam wzrok ponieważ poczułam jak moje poliki płoną rumieńcami. Nadal czułam na sobie wzrok Malika. Postanowiłam przerwać tą krępującą ciszę. -Czemu mi się tak przyglądasz?- spojrzałam na niego.
Speszony Zayn momentalnie odwrócił wzrok.
-Zmieniłaś się. Oczywiście na korzyść - powiedział i z powrotem skierował wzrok na mnie.
-Co masz na myśli mówiąc " Zmieniłaś się" ? Rozwiń tę myśl, proszę.- zachęciłam go uśmiechem.
-No m.in zmieniłaś się pod względem wyglądu. Wyładniałaś, pozbyłaś się aparatu no i kucyków - zaśmiał się dźwięcznie.- chociaż tęsknie za nimi. Tak fajnie się denerwowałaś   gdy za nie ciągnęłem- szturchnął mnie w bok.
-Ha Ha Ha bardzo śmieszne.- wytknęłam język.- ty też się zmieniłeś,  na plus oczywiście. Wydajesz się bardziej otwarty. Przedtem na twojej twarzy uśmiech tak często nie gościł. A teraz? Teraz banana masz cały czas.- puściłam mu oczko.- Wyprzystojniałeś, zapuściłeś włosy. To już nie jest ten dawny Zayn Malik który lubił nam dokuczać. Teraz to jest prawdziwy mężczyzna.- uśmiechnęłam się delikatnie.
-Wybacz, że pytam, ale mogę Cię przytulić tak jak za dawnych czasów?- zapytał lekko speszony.
Bez zbędnej odpowiedzi po prostu się w niego wtuliłam. Oparłam brodę na jego ramieniu a  on pocałował mnie w lekko czubek głowy
- Tak za Tobą , znaczy za Wami tęskniłem - powiedział i odwrócił głowę żebym nie zdążyła zobaczyć rumieńców.
-Też za tobą tęskniłam- stanęłam na palcach i delikatnie musnęłam ustami jego polik.- idziemy do nich?
-Już chcesz iść?- posmutniał- Pójdziemy do nich jak odpowiesz mi na jedno pytanie- uśmiechnął się cwaniacko.
-Zastanowię się- wytknęłam język.- No dobra dawaj to pytanie.
-Mógłbym Cię jutro zabrać do kawiarni ? Oczywiście to nie jest randka !! Tylko przyjacielskie spotkanie.- zapytał z nadzieją w głosie.
-Jasne że tak Głuptasie. Chętnie z tobą pójdę.- odpowiedziałam ,chwyciłam Zayna pod rękę i poszliśmy do salonu. Zastaliśmy tam wszystkich, pochłoniętych oglądaniem telewizji, więc postanowiliśmy się do nich dosiąść. Tak minęła nam reszta dnia. Wieczorem, razem  z Megan poszłyśmy do siebie. Wykąpałyśmy się, przebrałyśmy, i poszłyśmy spać.
____________________________________________________________________
Ten rozdział wyszedł naprawdę długi. Długi jak na nas. ;D Ale takie są skutki, tworzenia rozdziału przez gg. ;D Liczymy na szczere opinie. Kto chce być informowany o następnych rozdziałach niech poda swoje tt. ;) xx

niedziela, 20 maja 2012

Rozdział 3
*Megan*
Już dzisiaj wyjeżdżamy. Moja mama zgodziła się na ten wyjazd, ale widziałam, że nie chce żebym jechała, ale po serii błagalnych spojrzeń, wreszcie się uśmiechnęła, co utwierdziło mnie w przekonaniu iż mogę jechać. Wczoraj dowiedziałam się, że Zayn jest moim bratem. Szczerze, to nie cieszyłam się tak, jak pokazałam to Vicki. Cóż się dziwić. Przez 19 lat żyłam świadomością, iż to Greg jest moim prawdziwym ojcem. Teraz to wszystko staje się jasne. Co konkretnie? A to, że 4 lata temu mój 'ojciec' od nas odszedł, więc najwyraźniej musiał się dowiedzieć o zdradzie mamy. Na szczęście mam z nim dobry kontakt. Przyjeżdża jak tylko może, chociaż nie ma za wiele czasu- wiadomo praca.
Jestem ciekawa, czy jak już spotkamy Zayn'a to nas rozpozna, bo, no cóż, zmieniłyśmy się trochę. Trochę? Chyba bardzo. Widzieliśmy się ostatni raz w wieku 15-nastu lat, a do tego czasu nasze osoby się zmieniły.Vicki wtedy miałam dwa kucyki, zawsze je nosiła, do tego aparat ortodontyczny i zawsze nosiła kolorowe ubrania. A teraz? Śliczne brązowe włosy z grzywką. Kolorowych rzeczy nosi mniej, bardziej przywiązuje uwagę do wyglądu niż wtedy. No, i nie ma już aparatu. A ja? Kiedyś miałam blond włosy, jednak Vicki powiedziała żebym spróbowała brązu, i oto jest. Mój styl także uległ zmianie, jednak nie tak bardzo jak u Victorii
Moje rozmyślenia przerwał dzwonek. Jak zwykle zresztą. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam moją przyjaciółkę z dwiema walizkami.
-Po co aż dwie?-Spytałam kiedy odłożyła je na podłogę, i weszła do salonu.
-Jak to po co? Jedziemy tam aż na tydzień.- Zaśmiała się, a ja z nią. Nagle tak jakby się wyłączyła. Byłam ciekawa nad czym tak myśli. Później ją zapytam.
*Vicki*
Zastanawiałam się, czy radość Megan jest uzasadniona, bo, powiedzmy sobie szczerze. Ja bym była wściekła na matkę, za to, że nie powiedziała mi, że mam brata. Znam ją za długo, na pewno nie jest taka szczęśliwa, jaką gra. Na ziemię sprowadził mnie rozbawiony głos przyjaciółki.
-Vicki, śpisz?
-Co? Nie, po prostu się zamyśliłam.
-A o czym tak intensywnie myślałaś?- Jej ciekawość mnie czasami drażniła, ale wiedziałam, że prędzej czy później, bym jej i tak o tym powiedziała.
-O tym czy naprawdę jesteś taka szczęśliwa.
Zmieszała się. Wiedziałam, że kłamie.
-Nie, nie jestem. A ty byś była?- Odpowiedziała.  Wiedziałam,że to dla niej trudny temat, ale każdy musi się czasem wygadać.
-Nie, nie byłabym. Ale dlaczego udawałaś? Przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć o wszystkim.
-Tak wiem. Już nigdy cię nie oszukam.- Uśmiechnęła się do mnie, więc to odwzajemniłam.
-Jesteś gotowa? Za 3 godziny mamy samolot.- Zapytałam jej, na co ona się zaśmiała.
-Oczywiście, że tak. Kochana, to ja ci o tym przypomniałam, pamiętasz? 
No tak zapomniałam.  Wczoraj mi powiedziała żebym wracała do domu się pakować. Puknęłam się z otwartej ręki w czoło, po czym się zaśmiałam. Skleroza nie boli....niestety. Gdyby bolała, wiedziałabym, że o czymś zapomniałam. A tak. 
Zjadłyśmy coś, pogadałyśmy, pośmiałyśmy się, i musiałyśmy wychodzić. Droga na lotnisko zajęła nam bardzo mało czasu, albo tak się zamyśliłam, że straciłam już rachubę czasu. Po chwili znalazłyśmy się już w samolocie. Z racji tego, że mieszkamy w Szwecji, lot pewnie będzie nudny, i trwać coś koło 2h i 30min. Dlaczego w Szwecji? Bo nasze mamy powiedziały, że jakbyśmy miały zostać w Bradford to na pewno byśmy poleciały do Londynu już dawno. W sumie to miały rację, bo na 100% bym namówiła Megan na wyjazd. Zawsze miałam głupie pomysły, więc nikt by się nie zdziwił. Spojrzałam na przyjaciółkę, która spała w najlepsze, już od pół godziny. Ja nie mogłam zasnąć, bo cały czas myślałam o tym, czy jak już go spotkamy, to będzie chciał dalej z nami gadać. On zawsze dobrze dogadywał się ze swoją mamą, liczył się z jej zdaniem, jeśli chodzi o jego przyjaciół, a nigdy nie wiadomo co nagadała mu na nasz temat po tym wszystkim. Chociaż zawsze nam mówił, że niezależnie od wszystkiego będziemy dla niego ważne. Tak jak on dla nas. Nadal nie wierzę, że minęły 4 lata od naszego ostatniego spotkania. Pamiętam jakby to było wczoraj. Ciągle mam przed oczami jego zapłakane spojrzenie. Ten widok był najgorszy, bo on nigdy nie płakał, nigdy nawet łezka mu się w oku nie zakręciła. Poczułam łzę na swoim policzku. Zawsze tak reagowałam na wspomnienie tego widoku, ale cóż się dziwić. Zayn w naszym towarzystwie był wiecznie uśmiechnięty, więc to nie było przyjemne, tak patrzeć jak po jego policzku płyną łzy.
Zakochałam się w nim w wieku trzynastu lat. Nie mówiłam o tym nikomu, nawet Megan. Powiedziałam jej o tym, w dzień jego przeprowadzki. Nie chciałam niczego komplikować, a wiedziałam, że Meg będzie chciała w jakiś sposób mi pomóc. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 11.38. Kolejne półtorej godziny zmarnowane na rozmyślenia. Zaczęło mi się nudzić, więc postanowiłam obudzić przyjaciółkę.
-Megan, Meg. Obudź się.- Mówiłam do dziewczyny, ale ona nawet nie myślała nawet żeby się obudzić.
-MEGAN!!- Krzyknęłam, na co ona podskoczyła.
-Co się stało? Lądujemy?
-Nieeeee. Nudziło mi się.- Uśmiechnęłam się do niej, na co teatralnie wywróciła oczami.
-Mogłaś sobie muzyki posłuchać. Wiesz, że lubię sobie pospać.- Powiedziała ze złością, a ja się do niej przepraszająco uśmiechnęłam, co od razu odwzajemniła. Ha! Czyli nie jest zła.
-Ile jeszcze do końca lotu? 
-Jakieś pół godzinki.
-Aha. A ty w ogóle nie spałaś?- Spojrzała się na mnie nie dowierzając. No tak. Ja jestem jeszcze większym leniem niż ona, i zwykle nie pogardzę spokojem, lecz teraz nie miałam na to najmniejszej ochoty.
-Nie, nie spałam.- Odpowiedziałam jej z uśmiechem.
Po niespełna pół godzinie, samolot wylądował. Wysiadłyśmy, zabrałyśmy bagaże, złapałyśmy taksówkę i jechałyśmy do hotelu, który zarezerwowały nam nasze mamy. Weszłyśmy do środka, podeszłyśmy do recepcji. Starsza pani dała mi klucz do pokoju, a Megan miała jeszcze coś podpisać.
-Idź już. Zaraz przyjdę.- Powiedziała do mnie przyjaciółka.
-Okey.
*Megan*
-To gdzie mam podpisać?
-O tutaj.- Recepcjonistka wskazała miejsce, w którym miałam złożyć swój podpis.
-To wszystko?
-Tak, życzę miłego dnia.
-Dziękuję, nawzajem.- Uśmiechnęłam się do kobiety, co odwzajemniła. Nagle poczułam, że na kogoś wpadam. Podniosłam wzrok i ukazał mi się mega przystojny chłopak, w czerwonych spodniach i bluzce w paski i zniewalającym uśmiechu.
-Przepraszam.- Powiedzieliśmy jednocześnie, na co każde z nas się zaśmiało.
-Jestem Louis.- Przedstawił się wyciągając w moją stronę dłoń, którą uścisnęłam
-Megan.- odpowiedziałam z uśmiechem.
  Wpatrywał się w moje oczy nie puszczając mojej ręki. Poczułam jak się rumienię, więc spuściłam głowę. Wtedy się ocknął. 
-Lou, jak długo można na ciebie czekać.- Moim oczom ukazał się drugi przystojny chłopak, w kraciastej koszuli. Zaczęłam się rozglądać, czy nie będzie ich więcej, ale nie było.
-No już idę. A tak przy okazji poznaj Megan, bo z tego co widziałem, to jesteśmy sąsiadami.- Trochę mnie to zaskoczyło, bo niby skąd on to wiedział.
-W takim razie witam sąsiadkę.- Odezwał się kraciasty.- Liam jestem.
-Heej.- Odpowiedziałam, trochę zaskoczona.- Skąd wiesz, że jesteśmy sąsiadami?- Zwróciłam się do Lou.
-A no bo, widziałem cię z jedną dziewczyną, która wchodziła do pokoju na przeciwko nas.-Odpowiedział z uśmiechem na ustach.
-Aha, spoko.- Odwzajemniłam uśmiech.- Dobra, ja lecę, bo przyjaciółka na mnie czeka.
-Okey, to do potem.- Krzyknął za mną Liam.
-Do potem.- Odpowiedziałam, i pobiegłam do pokoju.
-Vicki.. matko, ale mamy przystojnych sąsiadów.
-Hahah naprawdę? To chodźmy ich odwiedzić.- Krzyknęła z entuzjazmem.
-Haha ale że niby teraz?
-No a kiedy? Skoro są tacy przystojni, to na co czekać.- Zaśmiała się.- Nigdy nic niewiadomo, może będą jeszcze jacyś.- Przekonała mnie.
-Okey, w takim razie chodźmy.
Wyszłyśmy z pokoju i zapukałam do sąsiednich drzwi.
-O hej! Już się stęskniłaś?- Louis uśmiechał się od ucha do ucha.
-Haha oczywiście. Chciałam przedstawić wam moją przyjaciółkę Victorię.- Odpowiedziałam po czym weszłyśmy do środka.
-Hej Victorio, jestem Louis.
-Ja Liam
-A ja Harry, miło was poznać, śliczne sąsiadeczki.- Powiedział chłopak w lokach. Ugh loki. Nigdy ich nie lubiłam.
-Cześć, jestem Niall.- Przyszła kolej na uroczego blondyna.
-Stary chodź się przywitać.- Krzyknął do kogoś Harry.
I wtedy naszym oczom ukazał się ON. Cała nasza trójka zaniemówiła...
  __________________________________________________________________
Jest kolejny. Jesteśmy zadowolone z tego rozdziału, mam nadzieję, że wam też się spodoba.   Proszę, kto czyta niech skomentuje. To dla nas ważne, bo nie wiemy czy komuś się to podoba. ;) xx

piątek, 11 maja 2012

Rozdział 2:
*Vicki* 
Już jutro wyjeżdżamy. Jestem taka podekscytowana, bo jest możliwość, ze spotkamy Zayna. Ten wyjazd jest po części z tego powodu. Po części, bo wyjazd do Londynu od zawsze był moim marzeniem, ale od kiedy Malikowie wyjechali, moja mama nie chciała o tym słyszeć. Postanowiłam w końcu dowiedzieć się co było powodem kłótni w 2008. Akurat do salonu wchodziła mama, wiec ja zapytam. 
-Hej mamo! Mam do ciebie pytanie. 
-Hej skarbie. Co to za pytanie? 
-Dlaczego ty, pani Beth, i pani Natalii się pokłóciłyście 4 lata temu?- zapytałam wprost. Widziałam lekkie zakłopotanie na twarzy mamy. 
-Widzisz, w życiu nie zawsze jest tak kolorowo jak byśmy chcieli czasem... 
-Oj nie wyjeżdżaj mi tu znowu z filozoficzna gadką. Proszę powiedz mi co się wtedy stało.- przerwałam jej. Moja mama westchnęła ciężko 
-Dobrze, ale obiecaj, ze nie powiesz tego  Megan. Ona sama musi się tego dowiedzieć od Natalii
-Obiecuje. 
-A wiec. Nie przedłużając dłużej. Powiem wprost.... Greg nie jest biologicznym ojcem Megan. -zatkało mnie. 
-Jak to nie jest? To kto jest?- byłam w szoku 
-Steve. 
-Tata Zayna?- wręcz krzyknęłam. Nie mogłam w to uwierzyć. 
-Ciszej. Tak, tata Zayna. 4 lata temu wydało się, ze Natalie i Steve mieli romans. 
-O mój Boże... Ale dlaczego nie mogliście powiedzieć tego wcześniej? 
-To było trudne dla Nat, nie chciała tego mówić, a ja z racji tego, ze jestem jej najlepsza przyjaciółka, po prostu nic nie mówiłam.- powiedziała bezradnym głosem. 
-Rozumiem.- powiedziała, po czym podeszłam do niej i przytuliłam.- yyy....mamo? 
-Tak? 
-yyy......bo widzisz, chciałam z Megan jechać do Londynu. Nie masz nic przeciwko, prawda? 
-Nie, nie mam. Jesteś odpowiedzialna i wiem, ze nie zrobisz nic głupiego. Chyba, ze się mylę.- spojrzała na mnie, na co się zaśmiałam. 
-Haha no pewnie, ze nie zrobię nic głupiego. Jestem w końcu Victoria Mckenzie. 
-Hahaha no właśnie, dlatego nie jestem pewna. 
-No wiesz.-udałam, ze się obraziłam, a moja mama się śmiała. Przynajmniej poprawiłam jej humor. Jestem zdolna jednak. 
Postanowiłam zadzwonić do Meg. Odebrała już po drugim sygnale. 
-Vicki masz teraz trochę czasu?- spytała zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. 
-Jasne, ze mam. Właśnie chciałam iść z tobą na jakiś spacer może? 
-Okey, to będę pod twoim domem za 15 min. 
-Spoko, czekam. 
Poszłam do mamy, a ona od razu spytała. 
-Stalo się coś? 
-Nie a czemu? 
-Bo jakaś taka zamyślona jesteś. 
-Pani Natalii chyba powiedziała Megan. 
-Skąd wiesz?- moja mama była wyraźnie zdziwiona. 
-Bo Meg była taka hmm......smutna? 
-Będzie dobrze.- uśmiechnęła się, na co odpowiedziałam jej tym samym. 
Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Zobaczyłam Megan, jej mina wyrażałam radość i smutek jednocześnie. 
-Idziemy?- zapytała. 
-Jasne. 
-Mamo wychodzę!- krzyknęłam, na co w odpowiedzi usłyszałam OKEY 
-Co się stało?- zapytałam przyjaciółki. 
-Wiedziałaś o ty, ze Zayn jest moim bratem?- krzyknęła radośnie. 
-Właśnie się dowiedziałam. Aż tak się cieszysz? 
-No z jednej strony jest mi smutno, bo przez te wszystkie lata myślałam, ze to Greg jest moim ojcem, ale świadomość, ze ja i Zayn jesteśmy spokrewnieni mnie jakoś cieszy. 
-No nie dziwie się, zawsze byliście jak rodzeństwo. Myślisz, ze on to wiedział? 
-Raczej nie. Kto by się chciał chwalić, ze został zdradzony. 
-No racja. 
Cały ten czas gadałyśmy o niczym. Śmiałyśmy się... Było milo, jak zawsze zresztą. 
-Wiesz, ze moja mama się zgodziła na wyjazd. 
-Naprawdę? Moja tez!- odpowiedziała piszcząc ze szczęścia. 
-Teraz możemy tam jechać na legalu.-zaśmiałam się, Megan również 
-Racja- powiedziała przez śmiech. Rozśmieszyłam dzisiaj już 2 osoby, dobra jestem. 
Po jakiejś godzinie rozeszłyśmy się do domu. Musimy się jeszcze spakować, jutro wielki dzień. Pakowanie zajęło mi jakieś pół godziny, po czym się wykąpałam, i poszłam spać.
_____________________________________________________________________
I jest kolejny. ;D Liczymy na szczere opinie. Teraz komentarze mogą dodawac wszyscy, wiec może będzie więcej. ;D ;) xx

wtorek, 8 maja 2012

Rozdział 1

*Megan*

Właśnie siedziałam w swoim pokoju i przeglądałam zdjęcia z dzieciństwa. Uśmiechałam się pod nosem wspominając tamte czasy, chodź nie zawsze było tak kolorowo. Chodzi mi tutaj o to, że jego mama, moja mama i mama Vicki, zawsze się kłóciły. Nigdy się nie lubiły, ale nie wiem dlaczego. Nikt tego nie wiedział.  Uśmiechnęłam się szerzej patrząc na zdjęcie z jego 10 urodzin. Nasza trójka przyglądająca się wielkiemu tortowi. Szczerze, myślałam, że Vicki rzuci się na niego, bo aż jej ślinka ciekła. Zawsze była łakomczuchem. Trzymaliśmy ją mocno, żeby za wcześnie go nie zjadła, ale nam się to nie udało. Zaśmiałam się cicho na to wspomnienie. Kolejnym zdjęciem jakie przykuło moją uwagę, było zdjęcie z moich 13 urodzin. Byłam na nim ja z moją dwójką najlepszych przyjaciół, i jego mamą, która potknęła się prawdopodobnie o moją nogę, i wpadła głową w tort. Nie było to zamierzone, ale cóż, muszę przyznać, że to było śmieszne. Wtedy znielubiła mnie jeszcze bardziej. Próbowałam ją przekonać, że to był wypadek, ale mnie nie słuchała. Poszła do łazienki, a ja odwróciłam się z przestraszoną miną do przyjaciół, którzy śmiali się w najlepsze. Nawet syn 'poszkodowanej' nie mógł się uspokoić, więc i ja zaczęłam się śmiać. Zaśmiałam się głośno przez tą sytuację. Może to i wredne, ale przez te wszystkie przykre sytuację, jakie wyrządziła mnie, Vicki i własnemu synowi, po prostu stwierdzam, iż zasłużyła, nawet Zayn to powiedział. Kiedy mieliśmy po 15 lat, nasze mamy, chyba po raz pierwszy tak poważnie się pokłóciły. Każda wzięła swoje dziecko, i zmierzała w kierunku swojego domu. Tylko pani Malik wzięła syna i powiedziała, że natychmiast jadą do Londynu, więc on szybko podbiegł do mnie i Vicki i się pożegnał. Pamiętam te łzy, te błagania żeby jednak nie wyjeżdżali, ale na nic nam się to nie zdało, bo mama Zayn'a była nieugięta. Poczułam jak po moim policzku płynie łza. Strata przyjaciela jest straszna, ale trzeba żyć dalej. Na szczęście mam jeszcze Victorię. Nasze mamy się już nie kłócą, bo okazało się, że sprawcą wszystkich 'wojen' była pani Malik, co mnie nie zdziwiło. Zastanawia mnie jedna rzecz, a mianowicie, dlaczego ona tak bardzo nie lubiła mnie ani Vicki? Jak byliśmy dziećmi, traktowała nas jak byśmy były jej córkami, ale później to się zmieniło. Zamknęłam pudełko, w którym były zdjęcia, i schowałam w głąb szafy. Zeszłam na dół, poszłam do kuchni i zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Usiadłam na blacie kuchennym, z zamiarem zjedzenia, ale przerwał mi  dzwoniący telefon. Spojrzałam na wyświetlacz.
-Vicki- powiedziałam do siebie i się uśmiechnęłam - Taaak- powiedziałam po odebraniu.
-Hej Megan!- przywitała mnie z entuzjazmem- jesteś już w domu?
-Tak już wróciłam, a co?
-No, bo mam kasę dla ciebie. Wypłatę mieliśmy.-można było usłyszeć jak się uśmiecha.
-haha no to chodź- powiedziałam rozbawiona jej radością
-dobra, to już wbijam do ciebie na chatę- powiedziała przez śmiech
-okey, czekam
Vicki jest niesamowicie pozytywną osobą. Zawsze gdy mam zły humor, lub się czymś zamartwiam, ona poprawia mi humor. Wygłupia się, robi śmieszne miny i wgl. Nie zamieniłabym jej na nikogo innego. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich, spojrzałam przez wizjer, i zobaczyłam uśmiechniętą twarz brunetki.
-Już? Szybko. - powiedziałam do niej, gdy otworzyłam jej drzwi
-widzisz jaka ja zdolna- uśmiechnęła się, na co zrobiłam to samo
-Matty nic nie mówił, że mnie nie było?- spytałam kiedy wręczyła mi kopertę. Matty to nasz szef, ale chciał żebyśmy mówili mu po imieniu, bo jak mówimy PAN to czuje się staro.
-Nie, nic nie mówił, bo wytłumaczyłam mu, że masz sprawy rodzinne
-Dzięki- uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie. Ta sprawa rodzinna, to pogrzeb mojej kochanej babci. Byłam z nią blisko, podobnie jak Vicki, ale ona nie mogła jechać.
-Ejj ja też chcę- powiedziała, gdy wzięłam swoje już rozmiękłe płatki. Zaśmiałam się.
-To sobie zrób- nie mogłam zrozumieć gdzie ta dziewczyna to wszystko mieści.
-Noo, to ile tym razem?- powiedziałam otwierając kopertę.- 1,500? Nieźle.
-hahah wiem. -powiedziałam Vicki- Ej Megan?
-Tak?
-Bo wiesz, mamy teraz tydzień wolnego. I tak sobie myślę, że mogłybyśmy pojechać ma mały urlopik.
-Gdzie?-spytałam, chodź bardzo dobrze znałam odpowiedź
-Do Londynu!-wręcz krzyknęła, na co się zaśmiałam. Ona chyba tęskni za nim jeszcze bardziej niż ja, ale cóż się dziwić.Podkochiwała się w nim.
-Do Londynu mówisz. Jasne, jedziemy- krzyknęłam, Tylko jak na tę wiadomość zareagują nasze rodzicielki? To już ich problem.

_______________________________________________________________________________________
Hejooo!! ;D I 1 rozdział jest. Mam nadzieję, że jest dobrze, bo jak już było mówione Kana pisze pierwszy raz ;D Dialog mi się średnio podoba, ale jest w miarę. Nie miałam dziś możliwości współpracy z Sysią poza smsami. Tak więc za karę następny rozdział zostawiam jej i.... nie pomogę MUHAHA ;D Liczę lub liczymy na komentarze ;) xx

poniedziałek, 7 maja 2012

Prolog:
Trzy zupełnie inne osoby. Trzy zupełnie odmienne charaktery. Jedna prawdziwa przyjaźń. Byli nierozłączni od przedszkola. Traktowali się jak rodzeństwo, którego żadne z nich nie miało, ale jedna z pozoru zwykła i nic nie znacząca rzecz, zmieniła ich całe dotychczasowe życie, bowiem rozdzieliła ich. Tą rzeczą była przeprowadzka. To przez nią ich kontakt się urwał. To przez nią z trójki, została dwójka. Dwie przyjaciółki, bo przyjaciela już nie ma, jest w Londynie. Niby tak blisko, a tak daleko. Nie miały środków, żeby do niego pojechać. Dopiero po 4 latach udało im się uzbierać pieniądze. Po 4 latach....
Bohaterowie:
 Megan Smith 19l.
Opanowana i nieśmiała, ale czasami postrzelona. Ma najlepszą przyjaciółkę Victorię, z którą zna się od czasów przedszkolnych. Uwielbia śpiewać i grać na gitarze.
Victoria Mckenzie 19l.
 Wiecznie uśmiechnięta optymistka, której buzia się nie zamyka. Przyjaźni się z Megan, która jest jej zupełnym przeciwieństwem.  Jej pasją jest rysowanie, co pomaga jej oderwać się od codzienności. Wiecznie głodna.
Zayn Malik 19l.
Na pierwszy rzut oka wydaje się być chamski, ale jak się go bliżej pozna, można stwierdzić, iż jest cichy i tajemniczy. Dla najbliższych stara się rzucić swój nałóg jakim jest palenie.
Louis Tomlinson 21l.
Chłopak z poczuciem humoru, i wiecznie widniejącym na twarzy uśmiechem. Uwielbia marchewki, kolorowe spodnie, szelki i paski. Przyjaciel Zayn'a.
 Niall Horan 19l.
Głodomor jakich mało. Gdyby mógł zjadłby całe jedzenie na kuli ziemskiej. Pozytywnie nastawiony do życia chłopak, ze śmiechem, którym zaraża każdą napotkaną osobę. Przyjaciel Zayn'a i Lou 
Liam Payne 19l.
Rozważny i mądry. Nigdy nie wpakowuje się w kłopoty, dla przyjaciół jest jak tatuś, bo chroni ich jak tylko może. Ma dziwną fobię na punkcie łyżek. Przyjaciel Zayn'a, Lou i Niall'a
Harry Styles 18l.
Kocha wszystkie dziewczyny. Ma obsesję na punkcie swoich loków. Chłopak o ślicznym uśmiechu, na który lecą prawie wszystkie dziewczyny. Przyjaciel Zayn'a, Lou, Niall'a i Liam'a

_______________________________________________________________________________________
No, i jest prolog oraz bohaterowie. Liczymy na szczera opinie, zwłaszcza Kana, bo to jej pierwsze opowiadanie ;D Sysia ma już pewne doświadczenie ;P Mamy nadzieję, że wam się spodoba ;) xx

Hej!!

Tutaj Kana i Sysia. Postanowiłyśmy założyć tego bloga, żeby sprawdzić czy potrafimy się dogadywać ;D Poznałyśmy się przez Twitter, więc nawet nie widziałyśmy się na oczy, ale to nie stoi nam na drodze do tworzenia  tego co tu wyjdzie hahah ;D Od razu mówię, że jak będą jakieś poważniejsze wątki to zapewne będę to pisała ja czyli Kana, Sysia tworzy bardziej pojechaną akcję, więc będzie śmiesznie. Zapraszamy !! ;D