Rozdział 5
*Megan*
Obudziłam się o godzinie 11. Zawsze lubiłam spać, a dzisiaj byłam wdzięczna wszechświatowi, za to, że Vicki była zmęczona. Ona zawsze miała dziwne pomysły na moją pobudkę. Zastanawiałam się wtedy, dlaczego moja mama wpuszczała ją do mojego pokoju, skoro wiedziała, że jeszcze śpię. Ale nieważne.
Wstałam z łóżka, i powędrowałam w kierunku łazienki, wcześniej wziąwszy przygotowane wieczorem ubrania. Załatwiwszy czynności łazienkowe, jak i ubraniu się, poszłam do kuchni, w celu przygotowania śniadania. Jednak kiedy już otwierałam lodówkę, usłyszałam pukanie do drzwi. Kiedy je otworzyłam, ujrzałam dwie uśmiechnięte twarzyczki.
-Serio? Już?- spytałam z niedowierzaniem po czym się uśmiechnęłam.- wejdźcie.
-Serio. Serio.- zaśmiał się Lou.
-A gdzie Vicki?- zapytał Zayn.
-Znając życie, pewnie jeszcze śpi.
-Ale to ty zawsze spałaś dłużej.- zdziwił się brązowooki.
-Wiesz.... Przy was, się dziewczyna zmęczyła.- zaśmiałam się.
-No dobra. Megan, szykuj się, za 2 godziny jedziemy do mojej mamy.- westchnęłam ciężko.
-Okeeeey.
-Idę obudzić Victorię.- zakomunikował nam Zayn, i zniknął za drzwiami jej pokoju.
-Mamy chwilę żeby pogadać i się lepiej poznać.- powiedział Lou z uśmiechem.
-Przestań to robić.
-Ale co?- wyraźnie się zdziwił.
-Przestań się tak uśmiechać.
-Ale jak?- znowu uśmiech.
-No tak.. Tak ładnie.- ostatnie 2 słowa powiedziałam półszeptem, z nadzieją, że mnie nie usłyszy, ale niestety tak się nie stało.
-Czyli sugerujesz, że mam ładny uśmiech?- zapytał podchodząc do mnie. Zarumieniłam się. Znowu, w jego obecności. Co się ze mną dzieje?
-Yyyy.... No chyba tak.
-Uroczo wyglądasz z rumieńcami.- szepnął mi na ucho.
-Yyyy... Wiesz? Ja chyba pójdę sprawdzić, co tam u Zayn'a i Vicki.-odparłam, po czym uciekłam do pokoju przyjaciółki. Tak, uciekłam, to dobre słowo. Weszłam do pokoju Vicki, a tam na jej łóżku zastałam siedzącego Zayn'a.- Pewnie się kąpie.- pomyślałam, i przysiadłam się do przyjaciela. Ymm. Brata. Głośno wypuściłam powietrze.
-Co się stało?- zapytał po chwili.
-Właściwie, to nie wiem.
-Ale jak to? Gdzie Lou?
-Na zewnątrz. Spokojnie nic mu nie jest.
-O niego się nie martwię. Co jest?
-Nie odpuścisz prawda?
-Przecież znasz odpowiedź.- odparł z uśmiechem. Tak, znam odpowiedź. Skubany nie odpuści.
-No bo chodzi o to, że...- zacięłam się, nie wiedziałam co odpowiedzieć
-No, kontynuuj.
-Chodzi o to...
-O hej Megan! Ty nie śpisz?- przerwała mi Vicki. Byłam jej za to wdzięczna.
-Wstałam jakieś pół godziny temu.- uśmiechnęłam się do niej. Odwzajemniła to.
-Dobra, ja idę się szykować.- powiedziałam, po czym wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Odwróciłam się jeszcze na chwilę, i zobaczyłam minę Zayn'a, która mówiła "Nie uciekniesz przed tą rozmową". Uśmiechnęłam się tylko i wyszłam. Lou już u nas nie było.
Po godzinie, wyszliśmy z domu. Byłam niesamowicie zestresowana. Zayn cały czas powtarzał mi, że nie mam się co martwić, że będzie dobrze. Trochę mi to pomogło. Po chwili, byliśmy na miejscu.
Obudziłam się o godzinie 11. Zawsze lubiłam spać, a dzisiaj byłam wdzięczna wszechświatowi, za to, że Vicki była zmęczona. Ona zawsze miała dziwne pomysły na moją pobudkę. Zastanawiałam się wtedy, dlaczego moja mama wpuszczała ją do mojego pokoju, skoro wiedziała, że jeszcze śpię. Ale nieważne.
Wstałam z łóżka, i powędrowałam w kierunku łazienki, wcześniej wziąwszy przygotowane wieczorem ubrania. Załatwiwszy czynności łazienkowe, jak i ubraniu się, poszłam do kuchni, w celu przygotowania śniadania. Jednak kiedy już otwierałam lodówkę, usłyszałam pukanie do drzwi. Kiedy je otworzyłam, ujrzałam dwie uśmiechnięte twarzyczki.
-Serio? Już?- spytałam z niedowierzaniem po czym się uśmiechnęłam.- wejdźcie.
-Serio. Serio.- zaśmiał się Lou.
-A gdzie Vicki?- zapytał Zayn.
-Znając życie, pewnie jeszcze śpi.
-Ale to ty zawsze spałaś dłużej.- zdziwił się brązowooki.
-Wiesz.... Przy was, się dziewczyna zmęczyła.- zaśmiałam się.
-No dobra. Megan, szykuj się, za 2 godziny jedziemy do mojej mamy.- westchnęłam ciężko.
-Okeeeey.
-Idę obudzić Victorię.- zakomunikował nam Zayn, i zniknął za drzwiami jej pokoju.
-Mamy chwilę żeby pogadać i się lepiej poznać.- powiedział Lou z uśmiechem.
-Przestań to robić.
-Ale co?- wyraźnie się zdziwił.
-Przestań się tak uśmiechać.
-Ale jak?- znowu uśmiech.
-No tak.. Tak ładnie.- ostatnie 2 słowa powiedziałam półszeptem, z nadzieją, że mnie nie usłyszy, ale niestety tak się nie stało.
-Czyli sugerujesz, że mam ładny uśmiech?- zapytał podchodząc do mnie. Zarumieniłam się. Znowu, w jego obecności. Co się ze mną dzieje?
-Yyyy.... No chyba tak.
-Uroczo wyglądasz z rumieńcami.- szepnął mi na ucho.
-Yyyy... Wiesz? Ja chyba pójdę sprawdzić, co tam u Zayn'a i Vicki.-odparłam, po czym uciekłam do pokoju przyjaciółki. Tak, uciekłam, to dobre słowo. Weszłam do pokoju Vicki, a tam na jej łóżku zastałam siedzącego Zayn'a.- Pewnie się kąpie.- pomyślałam, i przysiadłam się do przyjaciela. Ymm. Brata. Głośno wypuściłam powietrze.
-Co się stało?- zapytał po chwili.
-Właściwie, to nie wiem.
-Ale jak to? Gdzie Lou?
-Na zewnątrz. Spokojnie nic mu nie jest.
-O niego się nie martwię. Co jest?
-Nie odpuścisz prawda?
-Przecież znasz odpowiedź.- odparł z uśmiechem. Tak, znam odpowiedź. Skubany nie odpuści.
-No bo chodzi o to, że...- zacięłam się, nie wiedziałam co odpowiedzieć
-No, kontynuuj.
-Chodzi o to...
-O hej Megan! Ty nie śpisz?- przerwała mi Vicki. Byłam jej za to wdzięczna.
-Wstałam jakieś pół godziny temu.- uśmiechnęłam się do niej. Odwzajemniła to.
-Dobra, ja idę się szykować.- powiedziałam, po czym wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Odwróciłam się jeszcze na chwilę, i zobaczyłam minę Zayn'a, która mówiła "Nie uciekniesz przed tą rozmową". Uśmiechnęłam się tylko i wyszłam. Lou już u nas nie było.
Po godzinie, wyszliśmy z domu. Byłam niesamowicie zestresowana. Zayn cały czas powtarzał mi, że nie mam się co martwić, że będzie dobrze. Trochę mi to pomogło. Po chwili, byliśmy na miejscu.
*Victoria*
Po wyjściu Zayn'a i Megan zostałam sama w domu. Jako że ogarnęłam mnie wielka nuda, postanowiłam znaleźć sobie zajęcie. Pierwsze co mi przyszło do głowy to obejrzeć tv, więc tak też zrobiłam. Podeszłam do kanapy, na której się usadowiłam, chwyciłam pilota i włączyłam pierwszy lepszy kanał. Wypadło na kanał muzyczny. Akurat leciała Jessie J "Laserlight". Jako że uwielbiam tę piosenkę, postanowiłam uruchomić swoje struny głosowe, przy okazji pogłaśniając tv. W dzieciństwie często śpiewałam razem z Zayn'em i Magan, i muszę powiedzieć, że świetnie nam razem szło. Zbliżała się końcówka piosenki i zarazem mój ulubiony moment, więc postanowiłam dać czadu. Wstałam i zaczęłam skakać jak opętana, przy okazji wydzierając się. Piosenką się skończyła, więc ściszyłam. Nagle usłyszałam oklaski, więc obróciłam się w stronę dobiegającego dźwięku.
-Nie wiedziałem, że jesteś taka gibka i utalentowana. Jestem pod wrażeniem.- zachwycał się Harry. Nic nie odpowiedziałam tylko złapałam buraka i odwróciłam się. Po chwili ochłonęłam, więc zabrałam głos.
-Co cię tu sprowadza?- zapytałam ciekawa powodu.
-Wiedzieliśmy, że jesteś sama w domu i założyliśmy, że się nudzisz, więc chcieliśmy zaprosić cię do siebie.- odpowiedział i się uśmiechnął delikatnie.
-Mam wiele zajęć jakbyś nie zauważył.
-Np. Tańczenie?- zaśmiał się
-Może...- odpowiedziałam i odwróciłam głowę w stronę okna
-To ja chętnie popatrzę.- poruszył śmiesznie brwiami.
-To ja jednak skorzystam z waszej propozycji i pójdę do was.- odpowiedziałam szybko i wstałam. Wyminęłam Harrego i podeszłam do drzwi, po drodze zabierając ze sobą telefon.
-Idziesz?- zapytałam Harrego
-No jasne, że idę.- podszedł do mnie, spojrzał się dziwnie po czym wyszedł.
Zamknęłam drzwi i poszłam za nim.
Zastałam Harrego czekającego przy drzwiach. Czekał na mnie. Nie spodziewałam się tego po nim. Mimo zdziwienia starałam się tego mu nie pokazać. Bez zbędnych słów wyminęłam go i weszłam w głąb mieszkania. Harry zamknął drzwi. Już zmierzałam ku salonowi, ale poczułam czyjąś rękę ściskającą mnie za nadgarstek. Po chwili stałam twarzą w twarz z Harrym. Czułam jego oddech na sobie.
-Przepraszam za wczoraj. Nie wiem co we mnie wstąpiło.- powiedział, po czym kontynuował.- Moglibyśmy zacząć wszystko od nowa?- zapytał z nadzieją w głosie.
-Postaram się zapomnieć o tym wszystkim i dać ci drugą szanse. Tylko jej nie spieprz, bo trzeciej nie będzie.- uśmiechnęłam się po czym oderwałam się od niego i poszłam do salonu.
Po wyjściu Zayn'a i Megan zostałam sama w domu. Jako że ogarnęłam mnie wielka nuda, postanowiłam znaleźć sobie zajęcie. Pierwsze co mi przyszło do głowy to obejrzeć tv, więc tak też zrobiłam. Podeszłam do kanapy, na której się usadowiłam, chwyciłam pilota i włączyłam pierwszy lepszy kanał. Wypadło na kanał muzyczny. Akurat leciała Jessie J "Laserlight". Jako że uwielbiam tę piosenkę, postanowiłam uruchomić swoje struny głosowe, przy okazji pogłaśniając tv. W dzieciństwie często śpiewałam razem z Zayn'em i Magan, i muszę powiedzieć, że świetnie nam razem szło. Zbliżała się końcówka piosenki i zarazem mój ulubiony moment, więc postanowiłam dać czadu. Wstałam i zaczęłam skakać jak opętana, przy okazji wydzierając się. Piosenką się skończyła, więc ściszyłam. Nagle usłyszałam oklaski, więc obróciłam się w stronę dobiegającego dźwięku.
-Nie wiedziałem, że jesteś taka gibka i utalentowana. Jestem pod wrażeniem.- zachwycał się Harry. Nic nie odpowiedziałam tylko złapałam buraka i odwróciłam się. Po chwili ochłonęłam, więc zabrałam głos.
-Co cię tu sprowadza?- zapytałam ciekawa powodu.
-Wiedzieliśmy, że jesteś sama w domu i założyliśmy, że się nudzisz, więc chcieliśmy zaprosić cię do siebie.- odpowiedział i się uśmiechnął delikatnie.
-Mam wiele zajęć jakbyś nie zauważył.
-Np. Tańczenie?- zaśmiał się
-Może...- odpowiedziałam i odwróciłam głowę w stronę okna
-To ja chętnie popatrzę.- poruszył śmiesznie brwiami.
-To ja jednak skorzystam z waszej propozycji i pójdę do was.- odpowiedziałam szybko i wstałam. Wyminęłam Harrego i podeszłam do drzwi, po drodze zabierając ze sobą telefon.
-Idziesz?- zapytałam Harrego
-No jasne, że idę.- podszedł do mnie, spojrzał się dziwnie po czym wyszedł.
Zamknęłam drzwi i poszłam za nim.
Zastałam Harrego czekającego przy drzwiach. Czekał na mnie. Nie spodziewałam się tego po nim. Mimo zdziwienia starałam się tego mu nie pokazać. Bez zbędnych słów wyminęłam go i weszłam w głąb mieszkania. Harry zamknął drzwi. Już zmierzałam ku salonowi, ale poczułam czyjąś rękę ściskającą mnie za nadgarstek. Po chwili stałam twarzą w twarz z Harrym. Czułam jego oddech na sobie.
-Przepraszam za wczoraj. Nie wiem co we mnie wstąpiło.- powiedział, po czym kontynuował.- Moglibyśmy zacząć wszystko od nowa?- zapytał z nadzieją w głosie.
-Postaram się zapomnieć o tym wszystkim i dać ci drugą szanse. Tylko jej nie spieprz, bo trzeciej nie będzie.- uśmiechnęłam się po czym oderwałam się od niego i poszłam do salonu.
*Zayn*
Jestem cholernie ciekawy, o co chodzi Megan, ale wiem, że ta dziewczyna jest uparta i tak szybko się nie złamie. Wiem. Zapytam Louisa, ale to później, teraz muszę wspierać Megan w starciu z moją mamą. Zmieniła się, ale nie wiem właściwie, jak zareaguje na widok brunetki. Przez całą drogę próbowałem pocieszać zestresowaną dziewczynę, a widząc jej minę sugerowałem, że mi się udało. Byliśmy już przed domem. Postanowiłem wejść pierwszy.
-Zaczekaj tu na chwilę. Okey?
-Dobra.- odpowiedziała z uśmiechem.
Wszedłem do środka. Od razu zauważyłem rodzicielkę siedzącą na kanapie. Podszedłem do niej.
-Hej.
-O. Zayn! Co ty tu robisz?- spytała podchodząc do mnie.
-Właściwie to chciałem, żebyś wyjaśniła sobie z kimś pare spraw i zakopała z tym kimś topór wojenny.
-Ale kim jest "ten ktoś"?
Wtedy podszedłem do drzwi i podchodząc do Megan spytałem:
-Jesteś gotowa?
-Chyba tak.- odpowiedziała niepewnie.
-To chodź.- podałem jej rękę, którą od razu chwyciła.
-Mamo, Megan jest "tym kimś".- moja matka zaniemówiła.-To ja was zostawię same.-powiedziałem i ruszyłem do swojego pokoju.
*Megan*
Patrzyłam w miejsce, w którym zniknął Zayn przez dłuższą chwilę. Układałam sobie w głowię scenariusz rozmowy. Bałam się spojrzeć na nią, a zwłaszcza w jej oczy. Widziałam, że nie przepadała za mną, wiadomo z jakich powodów. Zacisnęłam ręce w pięści, zamknęłam mocno oczy, ustabilizowałam oddech i w końcu odważyłam się. Powoli odwróciłam się w Jej stronę. Stała cały czas w tym samym miejscu, w którym zastałam ją podczas wejścia. Patrzyła się prosto w moje oczy. Nie wiem czemu, ale zawsze w takich napiętych sytuacjach w moich oczach gromadzą się łzy. Tak było i tym razem... Opuściłam głowę i pozwoliłam moim łzą spłynąć. Stałam tak w bezruchu. Usłyszałam odgłos odrywających się stóp od podłogi, więc momentalnie podniosłam wzrok. Pani Malik zmierzała w moją stronę. Zdezorientowana dalej się nie ruszyłam tylko patrzyłam na poczynania kobiety. Powolnymi krokami zmierzała w moją stronę aż w końcu przystanęła na przeciwko mnie. Spojrzała mi w oczy co spowodowało nagły napływ łez do moich oczu.
-Ja... Przepraszam Panią... - wydukałam dławiąc się łzami.
Kobieta nic nie odpowiedziała tylko przysunęła się bliżej mnie i jakby nigdy nic po prostu przytuliła. Zdziwiona nie wiedziałam jak zareagować, więc delikatnie położyłam rękę na jej plecach. Stałyśmy tak chwilę, gdy nagle Pani Beth oderwała się ode mnie i ponownie spojrzała w oczy.
-To ja powinnam Cię przeprosić- powiedziała- nie potrzebnie wszystko odbijało się na Tobie. Nie byłaś niczemu winna... A ja dopiero teraz to zrozumiałam. Naprawdę cię przepraszam Megan.- uśmiechnęła się delikatnie. Spojrzałam na nią zdziwiona. Byłam w tak wielkim szoku, że nie mogłam wydukać żadnego słowa. Po prostu stałam i patrzyłam wielkimi zapłakanymi oczami na nią.
-Halo, Megan. Wszystko w porządku?- zapytała i pomachała mi ręką przed oczami.
-Słucham?- zapytałam zdezorientowana- Tak, tak wszystko w porządku, Tylko wie Pani... Właśnie przeżyłam szok. Byłam przygotowana na zupełnie inną reakcję z Pani strony. Liczyłam na kazania, i gadki jaka to ja jestem okropna i no wie Pani... Miło mnie pani zaskoczyła - uśmiechnęłam się.
-Jest mi strasznie głupio Megan, mam nadzieję, że to rozumiesz... Postąpiłabyś podobnie stawiając się na moim miejscu. Było i jest mi strasznie trudno i ....
-Ja naprawdę Panią rozumiem i nie mam nic Pani za złe. Po prostu zapomnijmy o przeszłości i żyjmy przyszłością, dobrze? - wyciągnęłam rękę w jej kierunku
-Dobrze, Meg.- podała mi rękę i uścisnęłyśmy w geście rozejmu- Jesteś wspaniała, pochopnie cię oceniłam, strasznie mi głupio. Ale już nie będę wracać do przeszłości.- przytuliła mnie. Tym razem odwzajemniłam gest.
-No proszę, proszę. Widzę, że wszystko już w porządku?- jakby znikąd wparował Zayn. Podszedł do nas i nic nie mówiąc po prostu się do nas przytulił.
-Kocham Was mimo wszystko, wiecie?- powiedział jedyny mężczyzna w tym otoczeniu- tak się cieszę, że nareszcie 2 najbliższe mi osoby zakopały topór wojenny...- wtulił się mocniej i podciągnął nosem
-Zayn, ty płaczesz ?- zapytałam i chwyciłam go za głowę po czym odchyliłam aby mieć lepszy widok.
-Nie, skądże. Po prostu mam uczulenie na twoje perfumy.- wymyślił coś na szybko.
-Jasne, jasne, chodź tu Gamoniu.- pociągnęłam go, i przytuliłam ponownie.
Patrzyłam w miejsce, w którym zniknął Zayn przez dłuższą chwilę. Układałam sobie w głowię scenariusz rozmowy. Bałam się spojrzeć na nią, a zwłaszcza w jej oczy. Widziałam, że nie przepadała za mną, wiadomo z jakich powodów. Zacisnęłam ręce w pięści, zamknęłam mocno oczy, ustabilizowałam oddech i w końcu odważyłam się. Powoli odwróciłam się w Jej stronę. Stała cały czas w tym samym miejscu, w którym zastałam ją podczas wejścia. Patrzyła się prosto w moje oczy. Nie wiem czemu, ale zawsze w takich napiętych sytuacjach w moich oczach gromadzą się łzy. Tak było i tym razem... Opuściłam głowę i pozwoliłam moim łzą spłynąć. Stałam tak w bezruchu. Usłyszałam odgłos odrywających się stóp od podłogi, więc momentalnie podniosłam wzrok. Pani Malik zmierzała w moją stronę. Zdezorientowana dalej się nie ruszyłam tylko patrzyłam na poczynania kobiety. Powolnymi krokami zmierzała w moją stronę aż w końcu przystanęła na przeciwko mnie. Spojrzała mi w oczy co spowodowało nagły napływ łez do moich oczu.
-Ja... Przepraszam Panią... - wydukałam dławiąc się łzami.
Kobieta nic nie odpowiedziała tylko przysunęła się bliżej mnie i jakby nigdy nic po prostu przytuliła. Zdziwiona nie wiedziałam jak zareagować, więc delikatnie położyłam rękę na jej plecach. Stałyśmy tak chwilę, gdy nagle Pani Beth oderwała się ode mnie i ponownie spojrzała w oczy.
-To ja powinnam Cię przeprosić- powiedziała- nie potrzebnie wszystko odbijało się na Tobie. Nie byłaś niczemu winna... A ja dopiero teraz to zrozumiałam. Naprawdę cię przepraszam Megan.- uśmiechnęła się delikatnie. Spojrzałam na nią zdziwiona. Byłam w tak wielkim szoku, że nie mogłam wydukać żadnego słowa. Po prostu stałam i patrzyłam wielkimi zapłakanymi oczami na nią.
-Halo, Megan. Wszystko w porządku?- zapytała i pomachała mi ręką przed oczami.
-Słucham?- zapytałam zdezorientowana- Tak, tak wszystko w porządku, Tylko wie Pani... Właśnie przeżyłam szok. Byłam przygotowana na zupełnie inną reakcję z Pani strony. Liczyłam na kazania, i gadki jaka to ja jestem okropna i no wie Pani... Miło mnie pani zaskoczyła - uśmiechnęłam się.
-Jest mi strasznie głupio Megan, mam nadzieję, że to rozumiesz... Postąpiłabyś podobnie stawiając się na moim miejscu. Było i jest mi strasznie trudno i ....
-Ja naprawdę Panią rozumiem i nie mam nic Pani za złe. Po prostu zapomnijmy o przeszłości i żyjmy przyszłością, dobrze? - wyciągnęłam rękę w jej kierunku
-Dobrze, Meg.- podała mi rękę i uścisnęłyśmy w geście rozejmu- Jesteś wspaniała, pochopnie cię oceniłam, strasznie mi głupio. Ale już nie będę wracać do przeszłości.- przytuliła mnie. Tym razem odwzajemniłam gest.
-No proszę, proszę. Widzę, że wszystko już w porządku?- jakby znikąd wparował Zayn. Podszedł do nas i nic nie mówiąc po prostu się do nas przytulił.
-Kocham Was mimo wszystko, wiecie?- powiedział jedyny mężczyzna w tym otoczeniu- tak się cieszę, że nareszcie 2 najbliższe mi osoby zakopały topór wojenny...- wtulił się mocniej i podciągnął nosem
-Zayn, ty płaczesz ?- zapytałam i chwyciłam go za głowę po czym odchyliłam aby mieć lepszy widok.
-Nie, skądże. Po prostu mam uczulenie na twoje perfumy.- wymyślił coś na szybko.
-Jasne, jasne, chodź tu Gamoniu.- pociągnęłam go, i przytuliłam ponownie.
*Louis*
Cały czas myślałem o Megan. Nie mogłem jej wyrzucić z mojej głowy od wczoraj. Kiedy patrzyłem w jej niebieskie jak ocean oczy, rozpływałem się. Czy to możliwe, żebym się w niej zakochał? Nie wiem, ale i tak nie odpuszczę. Postanowiłem porozmawiać z Vicki, i przy okazji uwolnić ją od zalotów Hazzy. Czy on naprawdę tego nie widzi, że nie ma u niej szans? Ale to w końcu Harry. On żadnej dziewczyny nie odpuści, i znając życie, do Meg też będzie podbijał, a na to nie pozwolę.
-Hej, Vicki?
-Tak?
-Możemy pogadać?
-Jasne.- odparła, po czym udała się w kierunku kuchni.
-O co chodzi?
-O Megan.
-No, i co z nią?- spytała drapiąc się po głowie. Zauważyłem, że zawsze tak robiła kiedy się zastanawiała.
-No bo.... Kurcze, nie wiem jak to powiedzieć...
-Najlepiej wprost.- zachęcała mnie brunetka.
-Myślisz, że mam... No wiesz.... Jakieś szanse, u Megan?- zapytałem niepewnie, przy tym obgryzając paznokcie. Ona się tylko uśmiechnęła szeroko.
-Nie wiem.- powiedziała tajemniczo, cały czas się uśmiechając.
-No ale...- przerwała mi
-Pogadaj z nią sam na sam, to się przekonasz. Zapewne mogłabym ci powiedzieć, bo wydaje mi się, że znam odpowiedź na twoje pytanie, ale sam musisz do tego dojść.- zaczynała mnie pomału wkurzać, ale miała rację. Nagle poczułem wibracje w kieszeni. Sięgnąłem po mój telefon, po czym odebrałem.
-Halo?
-Lou, musisz mi coś wyjaśnić.- usłyszałem radosny głos Zayna.
-Aha. O co chodzi?- spytałem zdziwiony. Co niby miałem mu wyjaśnić.
-Czy między tobą a Megan coś zaszło?- zapytał nadal tym swoim radosnym głosikiem.
-Nie, a co miało zajść?
-A tak pytam, bo Meg zachowuje się dość podejrzanie odkąd zostawiłem was samych w pokoju.
Dość podejrzanie? Ale co to miało znaczyć?
-Wiesz.- mulat nadal kontynuował swoją wypowiedź.- Pogadamy jak już będę w domu,czyli za jakieś.... 15 minut.
-Okey, niech będzie.- odparłem i rozłączyłem się.
*Liam*
Kiedy już wszyscy zajęli się swoimi sprawami, ja poszedłem do pokoju blondynka. Stałem przed jego drzwiami dobre 10 minut. Stwierdziłem, że należą mu się pewne wyjaśnienia. Ostatnio w jego towarzystwie zachowuję się dziwnie, oczywiście ja tego nie zauważałem, powiedzieli mi to chłopcy. Teraz pytanie, dlaczego zachowuję się dziwnie? Otóż odpowiedź jest bardzo prosta. No, powiedzmy, że taka jest. Jakieś 8 dni temu zauważyłem, że darzę Nialla innym uczuciem niż resztę. Wtedy robiłem wszystko żeby wygnać z siebie te przypuszczenia, ale to nic nie dało, więc się pogodziłem z tym, że zakochałem się w najlepszym kumplu. Teraz muszę mu to powiedzieć, bo przez to się na mnie obraził. Od 5 dni się do mnie nie odzywa. Zapukałem do jego drzwi.
-Kto?
-To ja, Liam. Niall, proszę cię otwórz.- powiedziałem błagalnym tonem, opierając głowę o drzwi.
Po chwili moim oczom ukazał się mój ideał.
-Zamierzasz mi wyjaśnić dlaczego jesteś taki zamknięty w sobie i dlaczego jak ja wchodzę do pomieszczenia, w którym jesteś, to od razu wychodzisz? Co ja zrobiłem, że mnie unikasz?- zapytał ze łzami w oczach. Matko, dlaczego ja go ranię?
-Tak. Chcę ci wszystko wyjaśnić.
-Wejdź proszę.
Usiadłem na łóżku, głowę spuściłem w dół i zacząłem nerwowo bawić się palcami.
-Tylko proszę, obiecaj mi, że jak ci już powiem, to mnie nie wyśmiejesz ani się ode mnie nie odwrócisz.- powiedziałem patrząc mu w oczy.
-Obiecuję.
Ponownie spuściłem głowę.
-Niall.... Ja.... Ja się w tobie zakochałem, i naprawdę zrozumiem jeśli zaraz mnie stąd wyrzucisz.
Niall podszedł do mnie i ukucnął przede mną.
-Nie mam zamiaru cię stąd wyrzucać Liam.- powiedział ciepło. Spojrzałem na niego, a on się uśmiechnął.- Nawet się cieszę, że mi to powiedziałeś.
-Co? Dlaczego?- zapytałem zdumiony, ale nie doczekałem się odpowiedzi, gdyż poczułem jego usta na swoich.
-Też się w tobie zakochałem Li...- tym razem to ja go pocałowałem, on natomiast pogłębił go. Byłem w tym momencie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
*Vicki*
Szłam właśnie do Nialla, bo chciałam go zapytać jaką pizze sobie życzy, ale jak już byłam pod jego drzwiami usłyszałam jakieś głosy. Postanowiłam podsłuchać.
-Niall....Ja....Ja się w tobie zakochałem..- Powiem tyle. Jestem w szoku. Liam jest gejem? Aż nie chce mi się wierzyć. Słuchałam dalej.
-Też się w tobie zakochałem Li...- Teraz to mnie już kompletnie wbiło w podłogę. Poszłam do salonu. Nie chciałam żeby mnie przypadkiem usłyszeli.
-Hej wszystkim. Wróciliśmy!- usłyszałam krzyk Zayna i śmiech Megan.
-Hej! Jak tam?
-Wszystko w jak najlepszym porządku.- powiedziała Meg, przy okazji szczerząc się jak głupi do sera.
-A ty co taka szczęśliwa?
-Pogodziła się z moją mamą.- odpowiedział za nią Zayn.
-Poważnie? To świetnie.
-A jak u ciebie?
-Wiesz Meg. Na brak wrażeń nie mogę narzekać.
-Vicki? To jak? Idziemy na kawę?- no tak, kompletnie o tym zapomniałam.
-Jasne.- odpowiedziałam z uśmiechem.
___________________________________________________________________________
Jest kolejny ;D Trochę się tu rozpisałyśmy.... Nieźle xD
Jak widzicie jest Niam. Mam dla nich inną nazwę, ale Sysia zabroniła mi się tym 'chwalić' bo pomyślicie, że jestem nienormalna ;D Dla Larrego też mam lepszą nazwę, ale sama z tego nadal leję, więc nie mówię ;D
'Akcja' jak widać rozwinie się w następnym rozdziale, więc.... ;D
A i jeszcze jedno CZYTASZ-KOMENTUJ! ;D
-KanaAndSysia
PS. Musiałam wstawić tą animację, bo się nią jaram ;D
-Kana ;) xx
Kocham jego uśmiech *__* ;D
poproszę następny rozdział i to szybkoo..! ;D
OdpowiedzUsuńWpadłam przypadkiem, przeczytałam jeden rozdział i przyznam, że mi się bardzo podoba. Jak tylko znajdę czas biorę się za nadrobienie poprzednich rozdziałów :)
OdpowiedzUsuń[shouldletyougo.blogspot.com]
[stolemyhearttonight.blog.onet.pl]
boski blog ♥ zakochalam sie ; D prosze, informuj mnie na tt @karLla136 & zapraszam do mnie family-1D.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuń