JEŻELI CZYTASZ TEGO BLOGA, TO PROSIMY CIĘ- SKOMENTUJ. DLA CIEBIE TO TYLKO PARĘ SEKUND, A DLA NAS TO BARDZO WAŻNE. DZIĘKUJEMY.

wtorek, 31 lipca 2012

 Rozdział 7
*Megan*
Obudziłam się o 9. To za wczesna godzina jak na mnie no ale cóż. Widocznie był jakiś powód. Usiadłam na łóżku i rozmyślałam. W głowie siedziały mi tylko zdarzenia z wczorajszego dnia. Głownie jedno zdarzenie. Związane z Lou oczywiście. Z jednej strony było mi głupio, bo dałam mu kosza. Ale z drugiej zrobiłam to dla naszego dobra. Kierowałam się rozumem chociaż serce podpowiadało mi inaczej... Podobał mi się, i to nawet bardzo, ale bałam się tej rozłąki, z którą bym sobie nie poradziła... Już miałam do czynienia ze związkiem na odległość i wiem doskonale z czym to się wiąże...Chociaż tak się zastanawiam czy ryzyko w tym wypadku by się nie opłaciło...

-"Megan, przestań nie chcesz znowu cierpieć" - skarciłam się w myślach -"To na pewno przelotna znajomość. Wyjadę, kontakt się urwie mimo starań obu stron, będę cierpieć, nie poradzę sobie i będzie klapa..." .
Z łzami w oczach i mętlikiem w głowie wstałam i skierowałam się do mojej hotelowej łazienki. Stanęłam przy umywalce i spojrzałam w swoje odbicie. Nie przespałam połowy nocy, bo biłam się z myślami. Oczy podkrążone, ślady niezmazanej maskary na twarzy, każdy włos żyje swoim życiem... Bez komentarza. Przemyłam twarz, wytarłam ją i podeszłam do okna. Słońce świeci, czyli zapowiada się ładna pogoda. Podeszłam do walizki, z której wyciągnęłam krótkie spodenki, bokserkę z flagą UK i czapkę skejt. Wróciłam do łazienki gdzie ubrałam się. Starałam się użyć jak najwięcej pudru żeby zakryć zmęczenie, ale mało to dawało. Zrezygnowana wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju Vicki. Spała smacznie odwrócona tyłem do mnie. Zamknęłam drzwi od jej sypialni, ubrałam adidasy i bez śniadania wyszłam z pokoju hotelowego. Skierowałam się w stronę windy. Po minucie winda przyjechała a ja mało chętnie wsiadłam do niej i pojechałam na parter. Wyciągnęłam telefon w celu włączenia swojej ulubionej piosenki. Zapatrzona w telefon nie widziałam jak idę, więc to było logiczne, że na kogoś wpadnę. Upadłam boleśnie na tyłek tak samo jak sprawca wypadku. Nie miałam nawet siły ochrzanić tego kogoś więc tylko spojrzałam na sprawce. Jak się okazało to był Lou... Zdziwiona nie odrywałam wzroku od niego tak samo jak Lou ode mnie. Patrzeliśmy się na siebie, ale ja w porę się ocknęłam.
-Wybacz, nie wyspałam się. Co ty tak wcześnie robisz na nogach? - zapytałam szeptem.
-Nie mogłem spać więc poszedłem się przewietrzyć. A ty dokąd zmierzasz?
-Miałam zamiar iść się przejść, masz ochotę mi potowarzyszyć?
-W sumie to miałem w planach zrobienie śniadania chłopakom, no ale dla ciebie wszystko - puścił mi oczko i zarzucił najładniejszym uśmiechem jakie w życiu widziałam
-Dobra, a więc chodź - machnęłam głową w stronę wyjścia.
*Louis*
Szedłem z Megan w stronę parku, ale ona nagle się zatrzymała.
-Co jest?- zapytałem zdezorientowany.
-Myślałam nad wczorajszym dniem.
-I co wywnioskowałaś?- spytałem z uśmiechem
-To, czy bardzo cię zraniłam. Bo wiesz. Ostatnią rzeczą jaką chciałabym zrobić,  to ranienie cię.- odparła ze smutkiem. Podszedłem do niej i ją przytuliłem.
-Mną się nie przejmuj. Ważne, że mogę spędzić z tobą jeszcze te 4 dni.
-To jest trudne.- powiedziała odsuwając się ode mnie.
-Ale co?
-Rozstania. Przez te 3 dni bardzo się do was przywiązałam, ale do ciebie najbardziej, więc to będzie trudne.
Lekko przegryzłem wargę. Nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć. Dla mnie to rozstanie też będzie trudne, ale nic na to nie poradzimy. Niestety. Cholernie mi na niej zależy, a wiem, że kontaktu raczej nie zdołamy utrzymać. Chyba, że Zayn będzie się z nimi jakoś kontaktował. Miejmy nadzieję.
-Nadal będziemy w kontakcie.- powiedziałem, chociaż sam w to wątpiłem.
-Wierzysz w to?- spytała z grymasem
-Tak, wierzę. Zayn nie popełni drugi raz tego błędu i będziemy utrzymywać kontakt.- odpowiedziałem, a na jej twarzy zagościł uśmiech. Taką lubiłem ją najbardziej.
-Wracamy?
-Już? No dobra.- odparła Meg po czym udaliśmy się z powrotem do hotelu. 
 *Vicki*
Obudziłam się o 11. Usiadłam i przeciągnęłam się. Poszłam do łazienki i obmyłam twarz. W międzyczasie poczułam jak burczy mi w brzuchu. Niewiele myśląc poszłam w stronę kuchni. Dochodziłam do "wyspy", na której znajdował się koszyk z owocami. Chciałam wziąć sobie jabłko, ale...
-Może byś się tak ubrała? - to był Harry. Przestraszona upuściłam jabłko, które poturlało się wprost pod nogi Hazzy. Ja nadal cała roztrzęsiona stałam bez ruchu. Harry podniósł jabłko i podszedł do mnie. Nachuchał na nie po czym wytarł w swoją koszulką i mi je podał. Wyciągnęłam rękę i po chwili w mojej ręce znalazła się zguba. Nagle się ocknęłam i zabrałam głos.
-Co ty tu robisz? I gdzie jest Megan? Jak w ogóle tu się dostałeś? Zaproszenie dostałeś? Czekaj, muszę się ubrać bo nie będę taka roznegliżowana paradować przy tobie, bo jeszcze coś głupiego ci do głowy wpadnie... - prowadziłam monolog.
-No wiesz, u nas wszyscy spali, więc postanowiłem wpaść do was. Drzwi były otwarte, Megan nie ma, więc chciałem być miły i przygotowałem śniadanie. - powiedział i wskazał ruchem głowy na kuchnie. - i nie musisz mnie od razu posądzać o najgorsze rzeczy wiesz - zrobił usta w podkówkę.
Nagle zrobiło mi się jakoś głupio.
-Wiesz, jakbyś nie zaczął naszej znajomości w taki sposób wszystko wyglądał by inaczej. Relacja miedzy nami nie byłaby taka napięta no i nie bałabym się przebywać w twoim towarzystwie. A tak, to nie wiem czego mogę się po tobie spodziewać... - powiedziałam, odłożyłam jabłko i podeszłam do talerza -Mogę? -zapytałam wskazując na talerz z różnie wystrojonymi kanapkami.
-Jasne, przecież to dla Ciebie. I żałuję że tak zacząłem. Postaram się to naprawić - powiedział i usiadł koło mnie.
Ja się tylko uśmiechnęłam i zapadła cisza. Po zjedzonym śniadaniu Harry się zmył. Mówił coś o jakimś ważnym telefonie i wyszedł. Niall miał rację. Harry świetnie gotuje. Niby to zwykłe kanapki, ale jakie dobre. Megan gdzieś wyszła z Zaynem a ja się nudzę. Mam nadzieję, że szybko wróci. Jesteśmy tu już trzeci dzień, a ja jeszcze nigdzie z nią nie byłam. Trzeba to zmienić.

*Harry*
Oszukałem ją z tym telefonem. Muszę przemyśleć parę spraw. Liam i Niall podsunęli mi ten pomysł ze śniadaniem. Nasze gołąbeczki jak chcą, to potrafią coś wymyślić. W sumie to im się nie dziwię. Zaszantażowałem ich, i chociaż są moimi przyjaciółmi to nie jest mi przykro. Może i zachowuje się jak ostatni dupek względem chłopaków, ale chcę zdobyć Victorię, i nie obchodzą mnie nawet słowa Lou typu 'i tak nie masz u niej szans' 'odpuść sobie' czy 'ona woli Zayna'. Jestem Harry Styles, i jeśli chodzi o dziewczynę to nie odpuszczam. A zwłaszcza jeżeli wiem, że mam konkurenta jakim w tym przypadku jest Zayn. Zrobię wszystko żeby między nimi nie było tak cudownie. Po wczorajszej "nie randce" jak to powtarzał Malik, chodził cały rozpromieniony. Ale skoro to nie była randka to czemu się tak stresuję? Oni najwyraźniej nie chcą niczego zaczynać, zważywszy na to, iż za 4 dni dziewczyny wracają do Szwecji. Chłopaki wymyślili żeby jutro udać się na jakąś imprezę przed wyjazdem dziewczyn. A zatem, będzie okazja do zdobycia Vicki...
*Liam*
-Niall. Ta cała sytuacja z Hazzą zaszła za daleko. Powiedzmy o nas chłopakom i nie będziemy już musieli mu "służyć"- zacząłem chodzić po pokoju  zdenerwowany, Niall siedział na łóżku i mi się przyglądał.
-Li.- zwrócił się do mnie i przytulił od tyłu.- Nie wiem czy to dobry pomysł.- szepnął mi do ucha. Prychnąłem i odsunąłem się od niego.
-Więc wolisz robić coś wbrew sobie?- spytałem kpiąco.- No, chyba, że pasuje ci to, że możemy przez to zranić 2 osoby.- spojrzał na mnie ze zdziwieniem.- Victoria i Zayn. Mówi ci to coś?
-Tak. Li. Rozumiem, ale jak nas wyśmieją, odrzucą?- w jego oczach malował się smutek i niepewność. Podszedłem bliżej i go przytuliłem. Położył głowę na moim ramieniu i westchnął ciężko.
-Pamiętasz co kiedyś nam mówili?- spytałem. Niall spojrzał na mnie i pokiwał przecząco głową.- Że nieważne co się stanie lub co zrobimy, zawsze będą nas wspierać, bo od tego są przyjaciele.- spojrzałem mu w oczy i delikatnie musnąłem jego wargi. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
-Liam, otwórz. Chciałabym z tobą pogadać.- usłyszeliśmy głos Vicki. Otworzyłem jej, a ona spojrzała na Nialla.- O. Nawet dobrze się składa, bo z tobą też.- zwróciła się w stronę blondaska, a ja usiadłem na łóżku.
-Więc? O czym chciałaś z nami pogadać?- zagadnąłem. Na jej twarzy widniała ciekawość.
-Może zapytam wprost. Czy wy jesteście razem?- ze zdziwieniem spojrzałem na Nialla, który wyglądał na przerażonego.
-Skąd takie pytanie?
-Wczoraj usłyszałam jak wyznajecie sobie miłość, i pomyślałam, że jesteście razem, lub bardzo chcecie. Mylę się?- spytała, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Jak to słyszała?- Zrozumcie, że ja nic nie mam do homoseksualistów, a was bardzo lubię i jeśli jesteście ze sobą szczęśliwi, to ja się tym szczęściem cieszę.- uśmiechnęła się ciepło. Spojrzałem na Niallera, który również się uśmiechnął i lekko skinął głową. Ponownie spojrzałem na dziewczynę.
-Tak, jesteśmy razem. I dzięki.- odpowiedziałem jej z uśmiechem, a ona podeszła do mnie i przytuliła, po chwili to samo zrobiła z Niallem.
-Nie ma za co chłopaki. Naprawdę. A reszta wie?
-Tylko Harry.- syknąłem 
-Co on zrobił?- spytała, jakby się domyślając.
-Nie możemy powiedzieć.- odpowiedział szybko Niall, kiedy zobaczył, że już otwieram usta żeby wszystko wyśpiewać.
-Jak chcecie.- odparła zrezygnowana.- Ale pamiętajcie, że jakbyście chcieli pogadać to wiecie gdzie mnie szukać.- dodała i wyszła. Spojrzałem na mojego chłopaka.
-Musimy im powiedzieć.- spojrzał na mnie ze świstem wypuszczając powietrze.
-Wiem Li, wiem.
___________________________________________________________________
Dokończyłam. Przepraszam was z to, że tak długo nic nie było, i za to, że jest takie..hmmm... denne. Tak, to dobre słowo. Jednak mam nadzieję, że wam się spodoba. Wyrażajcie proszę swoje opinie w komentarzach. Chcemy wiedzieć, że komuś się podoba to opowiadanie.  Dziękujemy za udział w ankiecie. Szczerze, myślałam, że do "Jest okropne" będzie więcej ;) Okey. Mam nadzieję, że Sysia wróci i ósemeczka będzie szybciej. 
     
   

2 komentarze:

  1. świetny jest ! Co ty gadasz , na pewno nie jest denny .. za mało w siebie wierzysz ;)
    Musiałam długo czekać na ten rozdział ale się opłacało :) Czekam z niecierpliwością na następny <3

    OdpowiedzUsuń