Ziall - I'm so sorry...
Tytuł: I'm so sorry... (Tak mi przykro...)
Bohaterowie: Niall Horan, Zayn Malik, Josh Devine
Dedykacja: Ten shot jest dedykowany współautorce tego bloga- Sysi. Mam nadzieję, że cię nie zawiodłam. ♥
Ostrzeżenie: Nie wiem po co skoro na tym blogu też jest bromance, ale żeby nie było, że nie mówiłam xD Ten shot jest o miłości męsko-męskiej. Nie chcesz nie czytaj.
Od autorki: Boże. Nie wiem ile ja to pisałam. Jakiś miesiąc chyba xD Nie za bardzo mi się podoba, no ale tak go chciały pewne osoby... Tak Ola o tobie mówię, między innymi xD Bądźcie szczerzy do bólu. Tak, jak jeszcze nigdy nie byliście. Chcę znać każdą krytykę, bądź słowa uznania. Okey? To tyle. Zapraszam na shota! xd
P.S. Do tych, którzy nadal czekają na rozdział xd Nie wiemy kiedy on się pojawi. SYCHA, MUSIMY COŚ NAPISAĆ! XD
Dlaczego wszystko musi być takie trudne? Dlaczego wszystko musi się zjebać? To nie moja wina, że poczułem coś czego nie powinienem. Moje serce samo wyznaczyło trasę, którą pokona w bólu. Nie chciałem go pokochać, naprawdę! Jednak.. Stało się.
Nazywam się Niall Horan. Jestem dziewiętnastoletnim Irlandczykiem, obecnie zamieszkującym Londyn. Moim współlokatorem, a zarazem najlepszym przyjacielem jest Zayn Malik. To właśnie w nim się zakochałem, ale może zacznijmy od początku.
Rok 2009. Całą rodziną opuściliśmy granice pięknej Irlandii, by przenieść się do deszczowej Anglii. Moi rodzice dostali w Londynie dobrze płatną pracę, więc postanowiliśmy zostawić tamto 'idealne' życie. Skąd ten cudzysłów? Proste. W Mullingar moi rodzice zarabiali grosze. Ich pracodawcy nie byli jakimiś wielkimi szychami, by dawać swoim pracodawcom jakieś wielkie sumy. Dlatego właśnie, tak szybko przystąpili, by pracować w korporacji Pana Malika.
Moi rodzice szybko złapali wspólny język z Państwem Malik. Ja natomiast zakumplowałem się z ich synem Zaynem.
O tym, że jestem gejem nie wiedziałem aż do września 2010 roku. Wtedy zmieniło się wiele.
Moja znajomość z Malikiem przeszła w bardzo silną i wielką przyjaźń. Byliśmy praktycznie nierozłączni. Poprzez różnego rodzaju wygłupy i okazywane sobie nawzajem czułości, osoba trzecia mogłaby uznać nas za parę. Jednak my byliśmy tylko dwójką roześmianych siedemnastoletnich, wówczas przyjaciół, z bardzo silną więzią.A przynajmniej tak mi się wydawało.
Zayn od początku był dla mnie kimś ważnym, kimś, komu mogłem zaufać, powierzyć każdy, nawet najgłupszy sekret. Mówiłem mu dosłownie wszystko. Kiedy pewnego dnia oznajmiłem mu, że zauważyłem, iż pociągają mnie chłopcy a nie dziewczyny, spytał czy jestem pewien. Kiedy drżącym głosem odpowiedziałem twierdząco, podszedł do mnie i przytulił. Wiedziałem wtedy, że mam przy sobie prawdziwy skarb.
Kiedy skończyliśmy osiemnaście lat, postanowiliśmy razem zamieszkać. Nasi rodzice nie mieli nic przeciwko. Wręcz przeciwnie. Jeszcze wsparli nas finansowo i trzymali kciuki żebyśmy się nawzajem nie pozabijali. Przez najbliższy rok, żyliśmy razem dobrze. Lecz później...
-Zayn, zakochałem się w tobie.
-Przepraszam Niall.
Można powiedzieć, że tym jednym zdaniem zniszczyłem całą moją trzyletnią przyjaźń z Mulatem. Zaczął mnie unikać, traktować jak powietrze. Tłumaczył to jednym zdaniem. Czterema krótkimi słowami, które nic dla mnie nie znaczyły. 'Nie chcę cię zranić.' Nie rozumiał, że zrobił to kiedy zaczął mnie olewać...
Sytuacja w domu była dość napięta. Nie rozmawiałem z Malikiem od przeszło miesiąca. Zaczynałem wariować. Byłem rozdarty. To wszystko zaczynało mnie przerastać.
-Zayn. Możemy porozmawiać?
-Po prostu wyjdź Niall.
Co mogłem zrobić?
Wyszedłem.
Zayn jest dla mnie kimś niewiarygodnie ważnym. Kimś, kto sprawia, że się uśmiecham.Teraz jednak jest kimś, kto doprowadza mnie do łez.
Szedłem ulicami Londynu, gdy nagle poczułem krople spadającą na mój policzek. Spojrzałem w niebo. Londyn płakał razem ze mną. Taka pogoda wcale nie wpływała na mnie pozytywnie. Wręcz przeciwnie. dołowała mnie jeszcze bardziej.
Miałem tego dość! Chciałem zapomnieć! Choć przez chwilę chciałem zapomnieć o tym chłopaku! Tylko jak? Przecież to nic nie da, mieszkamy razem. Może się wyprowadzę? Nie...za bardzo bym tęsknił... W tej chwili, byłem jeszcze bardziej rozdarty.
Kiedy tak prowadziłem wewnętrzną walkę z samym sobą, zorientowałem się, że stoję pod jakimś pubem. Przeznaczenie?
Niewiele myśląc wszedłem do środka. Wystrój nie różnił się niczym od innych tego typu lokali. Ciemne ściany, smród alkoholu, muzyka z radia. Norma. Usiadłem na wysokim, barowym krześle i zamówiłem kufel piwa. Chciałem się upić.
*4 kufle piwa później*
Miałem mroczki przed oczami, kręciło mi się w głowie. Byłem kompletnie zalany. Już widzę, jak rano będę umierał, ale chciałem to mam. Usłyszałem nagle jakieś szmery na sąsiednim krześle. Spojrzałem w tamtą stronę. Siedział tam bardzo przystojny i dość napakowany chłopak. Jego czarna koszulka idealnie eksponowała jego mięśnie.
-Ciężki dzień?- odezwał się w moją stronę.
-Można tak powiedzieć.- odpowiedziałem ze smutkiem. Cholerny Malik.
-Dziewczyna?- dopytywał dalej.
-Przyjaciel.- oznajmiłem krótko.
-Tego kwiatu jest pół światu. Jak nie ten to inny.- doradził pewnie. Spojrzałem na niego ze zdziwieniem i zdezorientowaniem.
-Skąd wiesz, że jestem gejem?- wyszeptałem przerażony. To aż tak widać?
-Ty mi powiedziałeś. Właśnie teraz.
-Przebiegła szuja.- mruknąłem cicho.
-Miło mi, Josh jestem.- uśmiechnął się szeroko.
-Niall.- zaśmiałem się cicho.
Trochę po północy, razem z Joshem wyszliśmy z lokalu. Pomimo tego, że rozmawialiśmy dobre trzy godziny, o Maliku powiedziałem mu stosunkowo niewiele. Nie chciałem go obarczać moimi problemami. Może to był mój błąd? Może powinienem się komuś wygadać? Zawsze z problemami chodziłem do Zayna, ale teraz on był źródłem całego nieszczęścia. Nie, stop. Nieszczęście to złe słowo. Przecież on nic takiego nie zrobił. Ja sam, pewnie zachowałbym się podobnie, jakby mi powiedział, że się we mnie zakochał. Znowu go bronię...
Nawet nie zauważyłem kiedy, znaleźliśmy się w, prawdopodobnie domu Josha. Nie pamiętam, spaceru, jazdy taksówką. Niczego. To było dziwne.
Devine kazał mi się rozgościć, a on sam poszedł do łazienki. Byłem pijany. Nie kontaktowałem, więc jedynie co zrobiłem, to położyłem się na kanapie i zasnąłem.
Obudziłem się z potwornym bólem w czaszce. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, w którym aktualnie się znajdowałem. To zdecydowanie nie było mieszkanie moje i Mulata. W takim razie, gdzie ja do cholery jestem?! Z poprzedniego wieczora pamiętam tylko tyle, że chciałem zapić swoje smutki. Nigdy więcej nie tknę alkoholu.
Wstałem, z dość, niewygodnej kanapy i poszedłem do kuchni. Czułem się nieswojo w obcym mieszkaniu, ale nie wiedziałem co mam robić, a byłem głodny. Tak więc, kiedy dotarłem do swojego celu, jakim była lodówka, otworzyłem ją i wyciągnąłem jakiś jogurt. Mało, ale nie chciałem okradać właściciela. Sięgnąłem po jakąś łyżeczkę i z zamiarem wrócenia na kanapę, odwróciłem się w stronę wyjścia. Podskoczyłem przerażony, widząc w drzwiach jakiegoś chłopaka, uśmiechającego się promiennie. Więc to jest właściciel. Przystojny.
-Hej Niall. Wyglądasz okropnie.- oznajmił z uśmiechem, po czym zajął miejsce przy stole. Kurde. Jak on się nazywa?
-Yyym. Hej.- odpowiedziałem nieśmiało, i zająłem miejsce naprzeciwko niego. Westchnąłem głośno.- Kim jesteś? Gdzie ja jestem? Ile wypiłem? Co ci powiedziałem?- zasypywałem go pytaniami. On tylko zaśmiał się głośno, uciszając mnie.
-Od początku. Jestem Josh. Jesteś u mnie w mieszkaniu. Z tego co powiedział barman, wypiłeś 4 kufle piwa przed moim przyjściem, a ze mną wypiłeś jeszcze dwa. Co mi powiedziałeś? Cóż..-zamyślił się na moment.- Że jesteś gejem, i bodajże zakochałeś się w przyjacielu.- zakończył swoje sprawozdanie krótkim ziewnięciem. Oj, chyba ktoś tu się nie wyspał.
-No dobra. Jesteś Josh, byłem pijany, bla bla bla. Nieważne. Co ja robię u ciebie?
-Wspomniałeś, że z nim mieszkasz, więc pomyślałem..
-Dzięki.- przerwałem mu.- To miłe.- rzekłem z uśmiechem.
-Spoko. Może opowiesz mi jak to było z tobą i tym twoim przyjacielem?
-Z Zaynem. On ma na imię Zayn.- mruknąłem cicho.- A więc. Kiedy miałem szesnaście lat, przeprowadziłem się tutaj z rodzicami. Tym samym opuszczając moją rodzinną Irlandię. Rodzice zaczęli pracę u ojca Zayna. A ja się z nim zaprzyjaźniłem. Kiedy skończyliśmy osiemnastkę, zamieszkaliśmy razem. Wszystko było pięknie ładnie, dopóki się w nim nie zakochałem.- westchnąłem cicho.- A on zaczął mnie olewać. To cała historia. Wiem, jestem żałosny.
-Wcale, że nie. Niall, jesteś wspaniałym chłopakiem, a ten cały Zayn to skończony debil. Nie przejmuj się nim tak.
-Łatwo ci mówić.- spuściłem wzrok.- Przyjaźniłem się z nim 3 lata. Miałem go za mojego najlepszego przyjaciela. To boli. Tak cholernie boli. A świadomość, że on nie chce ze mną nawet porozmawiać, nie pomaga.- w moich oczach zebrały się łzy. Zamrugałem kilkakrotnie w celu pozbycia się ich.- A wiesz co jest najgorsze? Że z każdym dniem kocham go mocniej. Nawet wtedy, kiedy go nie widzę, nie rozmawiam z nim... Tęsknie za nim.- szepnąłem, a łzy same wypłynęły w moich oczu. Josh migiem do mnie przybiegł i objął mnie.
-Nie płacz.- szepnął w moje włosy.- On nie jest tego wart.
Nie widziałem się z Malikiem od kilku dni. Cały swój czas poświęcałem Joshowi. Jestem wdzięczny losowi za to, że zesłał mi go na swojej drodze. Do domu zwykłem wracać wieczorami, bądź wcale. Spałem u Josha. Stał się moim najlepszym przyjacielem. Lub tak sobie tylko wmawiałem.
Myślałem, że przebywanie w towarzystwie nowego przyjaciela, pomoże mi zapomnieć o Maliku. Jednak tak się nie działo. Z każdym dniem tęskniłem coraz bardziej...
Pewnego dnia, razem z Joshem, postanowiliśmy zrobić sobie mały rejs po Londynie. Wsiedliśmy do autobusu, i jechaliśmy przed siebie. Usiedliśmy na siedzeniach i rozmawialiśmy, co jakiś czas wybuchając donośnym śmiechem. Nie raz inni pasażerowie nas uciszali, a my tylko przepraszaliśmy i śmialiśmy się dalej, tym razem ciszej. Przez cały czas miałem wrażenie tego, że ktoś mnie obserwuje, ale nie dbałem o to. Jednak po pewnym czasie zaczęło być to nieco uciążliwe. Odwróciłem głowę w lewo i zobaczyłem nikogo innego, jak Zayna. Wpatrywał się we mnie tak intensywnie, że nie mogłem odwrócić wzroku. Zdołałem tylko szepnąć. Josh, on tu jest. Devine nie czekał długo. Spojrzał w tamtą stronę a znajome brązowe tęczówki przestały zagłębiać się w moich niebieskich.
-Chcesz wysiąść?- spytał mnie, czym wzbudził zainteresowanie Mulata.- Wiesz, że jak nie chcesz to nie musisz przebywać z nim w jednym autobusie prawda? Możemy pojechać następnym.- obserwowałem go uważnie przez cały czas. Był wyraźnie zdziwiony tym, że powiedziałem o tym komuś innemu.
-Nie. Wszystko w porządku.- posłałem mu przyjazny uśmiech.- Josh, widziałeś tamtą babcię?- zmieniłem temat, wskazując na starszą panią siedzącą trzy miejsca dalej.
-No tak. I co z nią?- spytał zdezorientowany.
-Cały czas cię obserwuje. Chyba wpadłeś jej w oko.- zaśmiałem się głośno
-Głupek.- Josh również się zaśmiał, lekko mnie popychając.
-Preferuję Niall. Zapisz sobie. "Ten cholernie przystojny blondyn, ma na imię Niall."
-"Cholernie przystojny"? Nie masz wrażenia, że schlebiasz sobie za bardzo?- zaśmiał się. A ja udałem obrażonego.
-Świnia.
-Miło mi, Josh jestem. Ile jeszcze będziemy się sobie przedstawiać?
-Nie gadam z tobą.- próbowałem być poważny, ale mi to nie wychodziło, bo chwilę później wybuchłem głośnym śmiechem, a zaraz za mną szatyn.
Znowu spojrzałem w stronę Mulata. W jego oczach widoczna była złość, i cień smutku. Zagryzłem wargi.
-Josh?
-Tak, Nialler?
-Możemy już wysiąść.- oznajmiłem wstając. Chłopak bez słowa sprzeciwu, wstał i razem zmierzyliśmy w stronę wyjścia z pojazdu. Zayn zrobił to samo. Niech cię szlag Malik!
Kiedy wysiedliśmy i chcieliśmy iść dalej, zatrzymał nas głos mojego przyjaciela.
-Niall proszę, zaczekaj.- od tak dawna nie słyszałem jego głosu. Zatrzymałem się niemal natychmiast. Josh przyglądał się całej sytuacji z zaciekawieniem.
-O co chodzi? Nie widzisz, że tu są ludzie? Lepiej się do mnie nie odzywaj, bo twoja reputacja legnie w gruzach.- sarknąłem w jego stronę.
-Proszę nie mów tak.- szepnął. Josh parsknął, wiedziałem, że zainterweniuje.
-Nie mów tak?! Ty się lepiej ciesz, że jeszcze z tobą rozmawia!- krzyknął w jego stronę.
-Nie wtrącaj się! To nie twoja sprawa!- odkrzyknął Mulat. Przechodnie mijający nas, uważnie się nam przyglądali, jednak za chwile powracali do swoich spraw.
-Wyobraź sobie, że jednak tak!- znowu głos zabrał Josh.
-Co ty wyga..
-Ty nie masz pojęcia co ten dzieciak przez ciebie przechodził!- wzdrygnąłem się na słowo dzieciak. Devine był tylko rok od nas starszy, jednak zawsze mi to wypominał.- Kiedy mi się wypłakiwał na ramieniu!- Kurwa, tego nie musiał wiedzieć.
-Wiem co zrobiłem! Wiem jak się zachowałem! Kurwa nie mam sklerozy!- wydarł się Mulat.- Chcę porozmawiać z Niallem, więc z łaski swojej, zejdź mi z oczu, bo zrobię ci krzywdę!
-Zaraz ja ci mogę kurwa krzywdę zrobić!- zrobiło się niebezpiecznie. Malik już się zamachnął kiedy wkroczyłem między nich, z zamiarem przerwania tej farsy. Chwile później leżałem na ziemi z bolącą twarzą.- No i kurwa widzisz co zrobiłeś?!- krzyknął Josh. Tak, właśnie oberwałem od Zayna.
-Boże Niall przepraszam cię!- Mulat szybko do mnie podszedł.- Nie chciałem, przepraszam.- podał mi rękę i pomógł wstać.- Nic ci nie jest? Przepraszam, przepraszam, przepraszam.Tak mi przykro, nie chciałem.
-Daj spokój. Nie jestem głuchy. Usłyszałem za pierwszym razem. Josh?- zwróciłem się do szatyna. Ten skinął głową, nadal sztyletując Zayna wzrokiem.- Mógłbyś się oddalić na chwilę?
-Jasne. W razie czego masz mój numer.
-Przepraszam.- szepnął cicho brunet. Zaśmiałem się pod nosem.- Naprawdę Niall, przepraszam. Za wszystko, dosłownie. Potraktowałem cię strasznie, ale potrzebowałem czasu żeby się oswoić z tą całą sytuacją.
-I już się oswoiłeś?
-Tak. I doszedłem do pewnego wniosku.
-Jakiego?- spytałem zaciekawiony.
-Że nie potrafię bez ciebie żyć.- zamurowało mnie. I to tak totalnie.- Przez ten cały czas, kiedy cię nie widziałem czułem się tak jakby ktoś zabrał mi cząstkę mnie. W mieszkaniu nie było czuć już twojego zapachu. Ananasa i mięty. Nadal uważam, że to dziwne połączenie. Nieważne! Było cicho. Bez tego śmiechu, który zarażał wszystkich naokoło. Tęskniłem za twoimi żartami, nawet za muzyką Justina Biebera puszczaną na full. Ostatnio sobie nawet puściłem jedną, i wiesz co?
-Co?- spytałem słabo, będąc w szoku.
-Rozkleiłem się.- zaśmiał się krótko.
-Jaka to była piosenka?
-Boyfriend? Czy jakoś tak. Boże aż mi wstyd.
-Czekaj, czekaj. Płakałeś przy Boyfriend?- spytałem rozbawiony. Mulat spojrzał na mnie, i zaczął śpiewać.
-If I was your boyfriend, never let you go. Keep you on my arm boy, you'd never be alone. I can be a gentelman, anything you want. If I was your boyfriend, I'd never let you go, I'd never let you go. Rozumiesz ten przekaz?
W moich oczach stanęły łzy. Przeklęty Bieber, i te jego piosenki! On chce być ze mną! Ja chyba śnię.
-Owszem zrozumiałem, ale nie rozumiem jak?
-Kocham Cię Niall. Taką miłością prawdziwą, nie taką jak do brata. Zrozumiałem to dopiero,jak cię straciłem. Wybacz.
-Głupol. Wybaczam ci. Wybaczyłem już dawno.
I tak właśnie, mijani przez parunastu przechodniów, na środku londyńskiej ulicy. Całowałem się z chłopakiem mojego życia. I w nosie miałem te wszystkie dźwięki obrzydzenia ludzi. Liczyło się tylko to, że byłem z Zaynem.
Kochał mnie.
A ja kochałem jego.
I możemy być szczęśliwi.
Razem.
-Niall.- zaśmiałem się cicho.
Trochę po północy, razem z Joshem wyszliśmy z lokalu. Pomimo tego, że rozmawialiśmy dobre trzy godziny, o Maliku powiedziałem mu stosunkowo niewiele. Nie chciałem go obarczać moimi problemami. Może to był mój błąd? Może powinienem się komuś wygadać? Zawsze z problemami chodziłem do Zayna, ale teraz on był źródłem całego nieszczęścia. Nie, stop. Nieszczęście to złe słowo. Przecież on nic takiego nie zrobił. Ja sam, pewnie zachowałbym się podobnie, jakby mi powiedział, że się we mnie zakochał. Znowu go bronię...
Nawet nie zauważyłem kiedy, znaleźliśmy się w, prawdopodobnie domu Josha. Nie pamiętam, spaceru, jazdy taksówką. Niczego. To było dziwne.
Devine kazał mi się rozgościć, a on sam poszedł do łazienki. Byłem pijany. Nie kontaktowałem, więc jedynie co zrobiłem, to położyłem się na kanapie i zasnąłem.
Obudziłem się z potwornym bólem w czaszce. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, w którym aktualnie się znajdowałem. To zdecydowanie nie było mieszkanie moje i Mulata. W takim razie, gdzie ja do cholery jestem?! Z poprzedniego wieczora pamiętam tylko tyle, że chciałem zapić swoje smutki. Nigdy więcej nie tknę alkoholu.
Wstałem, z dość, niewygodnej kanapy i poszedłem do kuchni. Czułem się nieswojo w obcym mieszkaniu, ale nie wiedziałem co mam robić, a byłem głodny. Tak więc, kiedy dotarłem do swojego celu, jakim była lodówka, otworzyłem ją i wyciągnąłem jakiś jogurt. Mało, ale nie chciałem okradać właściciela. Sięgnąłem po jakąś łyżeczkę i z zamiarem wrócenia na kanapę, odwróciłem się w stronę wyjścia. Podskoczyłem przerażony, widząc w drzwiach jakiegoś chłopaka, uśmiechającego się promiennie. Więc to jest właściciel. Przystojny.
-Hej Niall. Wyglądasz okropnie.- oznajmił z uśmiechem, po czym zajął miejsce przy stole. Kurde. Jak on się nazywa?
-Yyym. Hej.- odpowiedziałem nieśmiało, i zająłem miejsce naprzeciwko niego. Westchnąłem głośno.- Kim jesteś? Gdzie ja jestem? Ile wypiłem? Co ci powiedziałem?- zasypywałem go pytaniami. On tylko zaśmiał się głośno, uciszając mnie.
-Od początku. Jestem Josh. Jesteś u mnie w mieszkaniu. Z tego co powiedział barman, wypiłeś 4 kufle piwa przed moim przyjściem, a ze mną wypiłeś jeszcze dwa. Co mi powiedziałeś? Cóż..-zamyślił się na moment.- Że jesteś gejem, i bodajże zakochałeś się w przyjacielu.- zakończył swoje sprawozdanie krótkim ziewnięciem. Oj, chyba ktoś tu się nie wyspał.
-No dobra. Jesteś Josh, byłem pijany, bla bla bla. Nieważne. Co ja robię u ciebie?
-Wspomniałeś, że z nim mieszkasz, więc pomyślałem..
-Dzięki.- przerwałem mu.- To miłe.- rzekłem z uśmiechem.
-Spoko. Może opowiesz mi jak to było z tobą i tym twoim przyjacielem?
-Z Zaynem. On ma na imię Zayn.- mruknąłem cicho.- A więc. Kiedy miałem szesnaście lat, przeprowadziłem się tutaj z rodzicami. Tym samym opuszczając moją rodzinną Irlandię. Rodzice zaczęli pracę u ojca Zayna. A ja się z nim zaprzyjaźniłem. Kiedy skończyliśmy osiemnastkę, zamieszkaliśmy razem. Wszystko było pięknie ładnie, dopóki się w nim nie zakochałem.- westchnąłem cicho.- A on zaczął mnie olewać. To cała historia. Wiem, jestem żałosny.
-Wcale, że nie. Niall, jesteś wspaniałym chłopakiem, a ten cały Zayn to skończony debil. Nie przejmuj się nim tak.
-Łatwo ci mówić.- spuściłem wzrok.- Przyjaźniłem się z nim 3 lata. Miałem go za mojego najlepszego przyjaciela. To boli. Tak cholernie boli. A świadomość, że on nie chce ze mną nawet porozmawiać, nie pomaga.- w moich oczach zebrały się łzy. Zamrugałem kilkakrotnie w celu pozbycia się ich.- A wiesz co jest najgorsze? Że z każdym dniem kocham go mocniej. Nawet wtedy, kiedy go nie widzę, nie rozmawiam z nim... Tęsknie za nim.- szepnąłem, a łzy same wypłynęły w moich oczu. Josh migiem do mnie przybiegł i objął mnie.
-Nie płacz.- szepnął w moje włosy.- On nie jest tego wart.
Nie widziałem się z Malikiem od kilku dni. Cały swój czas poświęcałem Joshowi. Jestem wdzięczny losowi za to, że zesłał mi go na swojej drodze. Do domu zwykłem wracać wieczorami, bądź wcale. Spałem u Josha. Stał się moim najlepszym przyjacielem. Lub tak sobie tylko wmawiałem.
Myślałem, że przebywanie w towarzystwie nowego przyjaciela, pomoże mi zapomnieć o Maliku. Jednak tak się nie działo. Z każdym dniem tęskniłem coraz bardziej...
Pewnego dnia, razem z Joshem, postanowiliśmy zrobić sobie mały rejs po Londynie. Wsiedliśmy do autobusu, i jechaliśmy przed siebie. Usiedliśmy na siedzeniach i rozmawialiśmy, co jakiś czas wybuchając donośnym śmiechem. Nie raz inni pasażerowie nas uciszali, a my tylko przepraszaliśmy i śmialiśmy się dalej, tym razem ciszej. Przez cały czas miałem wrażenie tego, że ktoś mnie obserwuje, ale nie dbałem o to. Jednak po pewnym czasie zaczęło być to nieco uciążliwe. Odwróciłem głowę w lewo i zobaczyłem nikogo innego, jak Zayna. Wpatrywał się we mnie tak intensywnie, że nie mogłem odwrócić wzroku. Zdołałem tylko szepnąć. Josh, on tu jest. Devine nie czekał długo. Spojrzał w tamtą stronę a znajome brązowe tęczówki przestały zagłębiać się w moich niebieskich.
-Chcesz wysiąść?- spytał mnie, czym wzbudził zainteresowanie Mulata.- Wiesz, że jak nie chcesz to nie musisz przebywać z nim w jednym autobusie prawda? Możemy pojechać następnym.- obserwowałem go uważnie przez cały czas. Był wyraźnie zdziwiony tym, że powiedziałem o tym komuś innemu.
-Nie. Wszystko w porządku.- posłałem mu przyjazny uśmiech.- Josh, widziałeś tamtą babcię?- zmieniłem temat, wskazując na starszą panią siedzącą trzy miejsca dalej.
-No tak. I co z nią?- spytał zdezorientowany.
-Cały czas cię obserwuje. Chyba wpadłeś jej w oko.- zaśmiałem się głośno
-Głupek.- Josh również się zaśmiał, lekko mnie popychając.
-Preferuję Niall. Zapisz sobie. "Ten cholernie przystojny blondyn, ma na imię Niall."
-"Cholernie przystojny"? Nie masz wrażenia, że schlebiasz sobie za bardzo?- zaśmiał się. A ja udałem obrażonego.
-Świnia.
-Miło mi, Josh jestem. Ile jeszcze będziemy się sobie przedstawiać?
-Nie gadam z tobą.- próbowałem być poważny, ale mi to nie wychodziło, bo chwilę później wybuchłem głośnym śmiechem, a zaraz za mną szatyn.
Znowu spojrzałem w stronę Mulata. W jego oczach widoczna była złość, i cień smutku. Zagryzłem wargi.
-Josh?
-Tak, Nialler?
-Możemy już wysiąść.- oznajmiłem wstając. Chłopak bez słowa sprzeciwu, wstał i razem zmierzyliśmy w stronę wyjścia z pojazdu. Zayn zrobił to samo. Niech cię szlag Malik!
Kiedy wysiedliśmy i chcieliśmy iść dalej, zatrzymał nas głos mojego przyjaciela.
-Niall proszę, zaczekaj.- od tak dawna nie słyszałem jego głosu. Zatrzymałem się niemal natychmiast. Josh przyglądał się całej sytuacji z zaciekawieniem.
-O co chodzi? Nie widzisz, że tu są ludzie? Lepiej się do mnie nie odzywaj, bo twoja reputacja legnie w gruzach.- sarknąłem w jego stronę.
-Proszę nie mów tak.- szepnął. Josh parsknął, wiedziałem, że zainterweniuje.
-Nie mów tak?! Ty się lepiej ciesz, że jeszcze z tobą rozmawia!- krzyknął w jego stronę.
-Nie wtrącaj się! To nie twoja sprawa!- odkrzyknął Mulat. Przechodnie mijający nas, uważnie się nam przyglądali, jednak za chwile powracali do swoich spraw.
-Wyobraź sobie, że jednak tak!- znowu głos zabrał Josh.
-Co ty wyga..
-Ty nie masz pojęcia co ten dzieciak przez ciebie przechodził!- wzdrygnąłem się na słowo dzieciak. Devine był tylko rok od nas starszy, jednak zawsze mi to wypominał.- Kiedy mi się wypłakiwał na ramieniu!- Kurwa, tego nie musiał wiedzieć.
-Wiem co zrobiłem! Wiem jak się zachowałem! Kurwa nie mam sklerozy!- wydarł się Mulat.- Chcę porozmawiać z Niallem, więc z łaski swojej, zejdź mi z oczu, bo zrobię ci krzywdę!
-Zaraz ja ci mogę kurwa krzywdę zrobić!- zrobiło się niebezpiecznie. Malik już się zamachnął kiedy wkroczyłem między nich, z zamiarem przerwania tej farsy. Chwile później leżałem na ziemi z bolącą twarzą.- No i kurwa widzisz co zrobiłeś?!- krzyknął Josh. Tak, właśnie oberwałem od Zayna.
-Boże Niall przepraszam cię!- Mulat szybko do mnie podszedł.- Nie chciałem, przepraszam.- podał mi rękę i pomógł wstać.- Nic ci nie jest? Przepraszam, przepraszam, przepraszam.Tak mi przykro, nie chciałem.
-Daj spokój. Nie jestem głuchy. Usłyszałem za pierwszym razem. Josh?- zwróciłem się do szatyna. Ten skinął głową, nadal sztyletując Zayna wzrokiem.- Mógłbyś się oddalić na chwilę?
-Jasne. W razie czego masz mój numer.
-Przepraszam.- szepnął cicho brunet. Zaśmiałem się pod nosem.- Naprawdę Niall, przepraszam. Za wszystko, dosłownie. Potraktowałem cię strasznie, ale potrzebowałem czasu żeby się oswoić z tą całą sytuacją.
-I już się oswoiłeś?
-Tak. I doszedłem do pewnego wniosku.
-Jakiego?- spytałem zaciekawiony.
-Że nie potrafię bez ciebie żyć.- zamurowało mnie. I to tak totalnie.- Przez ten cały czas, kiedy cię nie widziałem czułem się tak jakby ktoś zabrał mi cząstkę mnie. W mieszkaniu nie było czuć już twojego zapachu. Ananasa i mięty. Nadal uważam, że to dziwne połączenie. Nieważne! Było cicho. Bez tego śmiechu, który zarażał wszystkich naokoło. Tęskniłem za twoimi żartami, nawet za muzyką Justina Biebera puszczaną na full. Ostatnio sobie nawet puściłem jedną, i wiesz co?
-Co?- spytałem słabo, będąc w szoku.
-Rozkleiłem się.- zaśmiał się krótko.
-Jaka to była piosenka?
-Boyfriend? Czy jakoś tak. Boże aż mi wstyd.
-Czekaj, czekaj. Płakałeś przy Boyfriend?- spytałem rozbawiony. Mulat spojrzał na mnie, i zaczął śpiewać.
-If I was your boyfriend, never let you go. Keep you on my arm boy, you'd never be alone. I can be a gentelman, anything you want. If I was your boyfriend, I'd never let you go, I'd never let you go. Rozumiesz ten przekaz?
W moich oczach stanęły łzy. Przeklęty Bieber, i te jego piosenki! On chce być ze mną! Ja chyba śnię.
-Owszem zrozumiałem, ale nie rozumiem jak?
-Kocham Cię Niall. Taką miłością prawdziwą, nie taką jak do brata. Zrozumiałem to dopiero,jak cię straciłem. Wybacz.
-Głupol. Wybaczam ci. Wybaczyłem już dawno.
I tak właśnie, mijani przez parunastu przechodniów, na środku londyńskiej ulicy. Całowałem się z chłopakiem mojego życia. I w nosie miałem te wszystkie dźwięki obrzydzenia ludzi. Liczyło się tylko to, że byłem z Zaynem.
Kochał mnie.
A ja kochałem jego.
I możemy być szczęśliwi.
Razem.
NO KURDE NARESZCIE !! ILE CZEKAĆ MOŻNA :D masz z głową bo każdy normalny o 2.45 śpi a ty dodajesz rozdział to po 1 xd po 2 DZIĘKUJĘ !!!! *_____________________* JAK DLA MNIE WYSZŁO CI ZAJEBIŚCIE *______* ZIALL <3<3 xd oddaj mi swój dar do pisania shotów bo mnie natura tym nie obdarzyła :( zamiast tego dostałam wyobraźnie która się nie przydaje -,- xd lol jestem głupia :D dobra to tyle moich farmazonów chyba xd ZIALL 4EVER !! <3
OdpowiedzUsuńMother of god!!! ^^
OdpowiedzUsuńZiall... <3
Nie to że czytam bromance bo kiedyś po scenach +36 się zraziłam, ale twoje są zawsze świetne! ;D
serio serio bejb!!;*
Normalnie namawiam cię żebyś pisała je częściej!!
To taka mała prośba:)
Ehhh gdyby ich dwóch tak porwać...
mmmmm... To by było coś!! :)
Niall zeżarł by mi pewnie wszystkie żelki i czekoladę a Zayn przez godzinę albo dłużej okupował łazienkę... Ale kij z tym:)
Dobra kończę bo zaczynam głupoty pisać... Hahaha XD
Tak więc czekam teraz na rozdział no i na kolejne one shoty:)
Olcirek;**
Ogólnie to nie czytam takich rzeczy, ale to jest świetne !
OdpowiedzUsuńhttp://justynas-inspiration.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzostałaś nominowana♥
a blog świetny ;*
Zapraszam na moje opowiadanie , liczę na komentarz a jeśli spodobał ci się mój blog to zaobserwuj : )
OdpowiedzUsuńhttp://neversayneveruntilyoutry.blogspot.com/
fajne to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńzaczynam dopiero, ale zapraszam.
http://center-billing-academy.blogspot.com/
Kocham twój blog. Jest jednym z najlepszych blogów jakie znam. Sory że to zrobię ale dopiero zaczynam więc mam nadzieję że się nie obrazisz jak się tu polecę : http://nakederm.blogspot.com/?m=0
OdpowiedzUsuńtematyka: dramat
[Spam]Hej! Chciałybyśmy zaprosić na nasz nowy blog: http://ill-look-after-you.blogspot.com/Na razie mamy imaginy, ale wkrótce pojawi się tam opowiadanie o dwóch dziewczynach, które rozpoczynają swoją przygodę z One Direction. Będzie tam wiele sekretów, smutnych, ale także i wesołych sytuacji.Serdecznie zapraszamy!!
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie prowadzisz tego bloga, szkoda, że już skończyłaś pisać :(
OdpowiedzUsuń