Rozdział 1
*Megan*
Właśnie siedziałam w swoim pokoju i przeglądałam zdjęcia z dzieciństwa. Uśmiechałam się pod nosem wspominając tamte czasy, chodź nie zawsze było tak kolorowo. Chodzi mi tutaj o to, że jego mama, moja mama i mama Vicki, zawsze się kłóciły. Nigdy się nie lubiły, ale nie wiem dlaczego. Nikt tego nie wiedział. Uśmiechnęłam się szerzej patrząc na zdjęcie z jego 10 urodzin. Nasza trójka przyglądająca się wielkiemu tortowi. Szczerze, myślałam, że Vicki rzuci się na niego, bo aż jej ślinka ciekła. Zawsze była łakomczuchem. Trzymaliśmy ją mocno, żeby za wcześnie go nie zjadła, ale nam się to nie udało. Zaśmiałam się cicho na to wspomnienie. Kolejnym zdjęciem jakie przykuło moją uwagę, było zdjęcie z moich 13 urodzin. Byłam na nim ja z moją dwójką najlepszych przyjaciół, i jego mamą, która potknęła się prawdopodobnie o moją nogę, i wpadła głową w tort. Nie było to zamierzone, ale cóż, muszę przyznać, że to było śmieszne. Wtedy znielubiła mnie jeszcze bardziej. Próbowałam ją przekonać, że to był wypadek, ale mnie nie słuchała. Poszła do łazienki, a ja odwróciłam się z przestraszoną miną do przyjaciół, którzy śmiali się w najlepsze. Nawet syn 'poszkodowanej' nie mógł się uspokoić, więc i ja zaczęłam się śmiać. Zaśmiałam się głośno przez tą sytuację. Może to i wredne, ale przez te wszystkie przykre sytuację, jakie wyrządziła mnie, Vicki i własnemu synowi, po prostu stwierdzam, iż zasłużyła, nawet Zayn to powiedział. Kiedy mieliśmy po 15 lat, nasze mamy, chyba po raz pierwszy tak poważnie się pokłóciły. Każda wzięła swoje dziecko, i zmierzała w kierunku swojego domu. Tylko pani Malik wzięła syna i powiedziała, że natychmiast jadą do Londynu, więc on szybko podbiegł do mnie i Vicki i się pożegnał. Pamiętam te łzy, te błagania żeby jednak nie wyjeżdżali, ale na nic nam się to nie zdało, bo mama Zayn'a była nieugięta. Poczułam jak po moim policzku płynie łza. Strata przyjaciela jest straszna, ale trzeba żyć dalej. Na szczęście mam jeszcze Victorię. Nasze mamy się już nie kłócą, bo okazało się, że sprawcą wszystkich 'wojen' była pani Malik, co mnie nie zdziwiło. Zastanawia mnie jedna rzecz, a mianowicie, dlaczego ona tak bardzo nie lubiła mnie ani Vicki? Jak byliśmy dziećmi, traktowała nas jak byśmy były jej córkami, ale później to się zmieniło. Zamknęłam pudełko, w którym były zdjęcia, i schowałam w głąb szafy. Zeszłam na dół, poszłam do kuchni i zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Usiadłam na blacie kuchennym, z zamiarem zjedzenia, ale przerwał mi dzwoniący telefon. Spojrzałam na wyświetlacz.
-Vicki- powiedziałam do siebie i się uśmiechnęłam - Taaak- powiedziałam po odebraniu.
-Hej Megan!- przywitała mnie z entuzjazmem- jesteś już w domu?
-Tak już wróciłam, a co?
-No, bo mam kasę dla ciebie. Wypłatę mieliśmy.-można było usłyszeć jak się uśmiecha.
-haha no to chodź- powiedziałam rozbawiona jej radością
-dobra, to już wbijam do ciebie na chatę- powiedziała przez śmiech
-okey, czekam
Vicki jest niesamowicie pozytywną osobą. Zawsze gdy mam zły humor, lub się czymś zamartwiam, ona poprawia mi humor. Wygłupia się, robi śmieszne miny i wgl. Nie zamieniłabym jej na nikogo innego. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich, spojrzałam przez wizjer, i zobaczyłam uśmiechniętą twarz brunetki.
-Już? Szybko. - powiedziałam do niej, gdy otworzyłam jej drzwi
-widzisz jaka ja zdolna- uśmiechnęła się, na co zrobiłam to samo
-Matty nic nie mówił, że mnie nie było?- spytałam kiedy wręczyła mi kopertę. Matty to nasz szef, ale chciał żebyśmy mówili mu po imieniu, bo jak mówimy PAN to czuje się staro.
-Nie, nic nie mówił, bo wytłumaczyłam mu, że masz sprawy rodzinne
-Dzięki- uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie. Ta sprawa rodzinna, to pogrzeb mojej kochanej babci. Byłam z nią blisko, podobnie jak Vicki, ale ona nie mogła jechać.
-Ejj ja też chcę- powiedziała, gdy wzięłam swoje już rozmiękłe płatki. Zaśmiałam się.
-To sobie zrób- nie mogłam zrozumieć gdzie ta dziewczyna to wszystko mieści.
-Noo, to ile tym razem?- powiedziałam otwierając kopertę.- 1,500? Nieźle.
-hahah wiem. -powiedziałam Vicki- Ej Megan?
-Tak?
-Bo wiesz, mamy teraz tydzień wolnego. I tak sobie myślę, że mogłybyśmy pojechać ma mały urlopik.
-Gdzie?-spytałam, chodź bardzo dobrze znałam odpowiedź
-Do Londynu!-wręcz krzyknęła, na co się zaśmiałam. Ona chyba tęskni za nim jeszcze bardziej niż ja, ale cóż się dziwić.Podkochiwała się w nim.
-Do Londynu mówisz. Jasne, jedziemy- krzyknęłam, Tylko jak na tę wiadomość zareagują nasze rodzicielki? To już ich problem.
_______________________________________________________________________________________
Hejooo!! ;D I 1 rozdział jest. Mam nadzieję, że jest dobrze, bo jak już było mówione Kana pisze pierwszy raz ;D Dialog mi się średnio podoba, ale jest w miarę. Nie miałam dziś możliwości współpracy z Sysią poza smsami. Tak więc za karę następny rozdział zostawiam jej i.... nie pomogę MUHAHA ;D Liczę lub liczymy na komentarze ;) xx
zaczyna się całkiem ciekawie ;) czekam na dalszy ciąg ^^
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, zostawisz komentarz ? :D a może przypadnie ci do gustu xd http://music-is-my-life-forever.blogspot.com/
No, no ciekawie :) Czekam na następny, który mam nadzieję pojawi się niebawem.
OdpowiedzUsuńA.
Zapraszam: http://wiem-ze-nie-dostane-nobla.blogspot.com/
WSPANIAŁY! Nie mogę się doczekać next! zapraszam do mnie onedirection-to-poland.blogspot.com też o Maliku oraz na terriblelive.blogspot.com o Hazzie <3 Informuj mnie na TT jak coś: @CuteEnglishBoy < 3
OdpowiedzUsuń