JEŻELI CZYTASZ TEGO BLOGA, TO PROSIMY CIĘ- SKOMENTUJ. DLA CIEBIE TO TYLKO PARĘ SEKUND, A DLA NAS TO BARDZO WAŻNE. DZIĘKUJEMY.

niedziela, 20 maja 2012

Rozdział 3
*Megan*
Już dzisiaj wyjeżdżamy. Moja mama zgodziła się na ten wyjazd, ale widziałam, że nie chce żebym jechała, ale po serii błagalnych spojrzeń, wreszcie się uśmiechnęła, co utwierdziło mnie w przekonaniu iż mogę jechać. Wczoraj dowiedziałam się, że Zayn jest moim bratem. Szczerze, to nie cieszyłam się tak, jak pokazałam to Vicki. Cóż się dziwić. Przez 19 lat żyłam świadomością, iż to Greg jest moim prawdziwym ojcem. Teraz to wszystko staje się jasne. Co konkretnie? A to, że 4 lata temu mój 'ojciec' od nas odszedł, więc najwyraźniej musiał się dowiedzieć o zdradzie mamy. Na szczęście mam z nim dobry kontakt. Przyjeżdża jak tylko może, chociaż nie ma za wiele czasu- wiadomo praca.
Jestem ciekawa, czy jak już spotkamy Zayn'a to nas rozpozna, bo, no cóż, zmieniłyśmy się trochę. Trochę? Chyba bardzo. Widzieliśmy się ostatni raz w wieku 15-nastu lat, a do tego czasu nasze osoby się zmieniły.Vicki wtedy miałam dwa kucyki, zawsze je nosiła, do tego aparat ortodontyczny i zawsze nosiła kolorowe ubrania. A teraz? Śliczne brązowe włosy z grzywką. Kolorowych rzeczy nosi mniej, bardziej przywiązuje uwagę do wyglądu niż wtedy. No, i nie ma już aparatu. A ja? Kiedyś miałam blond włosy, jednak Vicki powiedziała żebym spróbowała brązu, i oto jest. Mój styl także uległ zmianie, jednak nie tak bardzo jak u Victorii
Moje rozmyślenia przerwał dzwonek. Jak zwykle zresztą. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam moją przyjaciółkę z dwiema walizkami.
-Po co aż dwie?-Spytałam kiedy odłożyła je na podłogę, i weszła do salonu.
-Jak to po co? Jedziemy tam aż na tydzień.- Zaśmiała się, a ja z nią. Nagle tak jakby się wyłączyła. Byłam ciekawa nad czym tak myśli. Później ją zapytam.
*Vicki*
Zastanawiałam się, czy radość Megan jest uzasadniona, bo, powiedzmy sobie szczerze. Ja bym była wściekła na matkę, za to, że nie powiedziała mi, że mam brata. Znam ją za długo, na pewno nie jest taka szczęśliwa, jaką gra. Na ziemię sprowadził mnie rozbawiony głos przyjaciółki.
-Vicki, śpisz?
-Co? Nie, po prostu się zamyśliłam.
-A o czym tak intensywnie myślałaś?- Jej ciekawość mnie czasami drażniła, ale wiedziałam, że prędzej czy później, bym jej i tak o tym powiedziała.
-O tym czy naprawdę jesteś taka szczęśliwa.
Zmieszała się. Wiedziałam, że kłamie.
-Nie, nie jestem. A ty byś była?- Odpowiedziała.  Wiedziałam,że to dla niej trudny temat, ale każdy musi się czasem wygadać.
-Nie, nie byłabym. Ale dlaczego udawałaś? Przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć o wszystkim.
-Tak wiem. Już nigdy cię nie oszukam.- Uśmiechnęła się do mnie, więc to odwzajemniłam.
-Jesteś gotowa? Za 3 godziny mamy samolot.- Zapytałam jej, na co ona się zaśmiała.
-Oczywiście, że tak. Kochana, to ja ci o tym przypomniałam, pamiętasz? 
No tak zapomniałam.  Wczoraj mi powiedziała żebym wracała do domu się pakować. Puknęłam się z otwartej ręki w czoło, po czym się zaśmiałam. Skleroza nie boli....niestety. Gdyby bolała, wiedziałabym, że o czymś zapomniałam. A tak. 
Zjadłyśmy coś, pogadałyśmy, pośmiałyśmy się, i musiałyśmy wychodzić. Droga na lotnisko zajęła nam bardzo mało czasu, albo tak się zamyśliłam, że straciłam już rachubę czasu. Po chwili znalazłyśmy się już w samolocie. Z racji tego, że mieszkamy w Szwecji, lot pewnie będzie nudny, i trwać coś koło 2h i 30min. Dlaczego w Szwecji? Bo nasze mamy powiedziały, że jakbyśmy miały zostać w Bradford to na pewno byśmy poleciały do Londynu już dawno. W sumie to miały rację, bo na 100% bym namówiła Megan na wyjazd. Zawsze miałam głupie pomysły, więc nikt by się nie zdziwił. Spojrzałam na przyjaciółkę, która spała w najlepsze, już od pół godziny. Ja nie mogłam zasnąć, bo cały czas myślałam o tym, czy jak już go spotkamy, to będzie chciał dalej z nami gadać. On zawsze dobrze dogadywał się ze swoją mamą, liczył się z jej zdaniem, jeśli chodzi o jego przyjaciół, a nigdy nie wiadomo co nagadała mu na nasz temat po tym wszystkim. Chociaż zawsze nam mówił, że niezależnie od wszystkiego będziemy dla niego ważne. Tak jak on dla nas. Nadal nie wierzę, że minęły 4 lata od naszego ostatniego spotkania. Pamiętam jakby to było wczoraj. Ciągle mam przed oczami jego zapłakane spojrzenie. Ten widok był najgorszy, bo on nigdy nie płakał, nigdy nawet łezka mu się w oku nie zakręciła. Poczułam łzę na swoim policzku. Zawsze tak reagowałam na wspomnienie tego widoku, ale cóż się dziwić. Zayn w naszym towarzystwie był wiecznie uśmiechnięty, więc to nie było przyjemne, tak patrzeć jak po jego policzku płyną łzy.
Zakochałam się w nim w wieku trzynastu lat. Nie mówiłam o tym nikomu, nawet Megan. Powiedziałam jej o tym, w dzień jego przeprowadzki. Nie chciałam niczego komplikować, a wiedziałam, że Meg będzie chciała w jakiś sposób mi pomóc. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 11.38. Kolejne półtorej godziny zmarnowane na rozmyślenia. Zaczęło mi się nudzić, więc postanowiłam obudzić przyjaciółkę.
-Megan, Meg. Obudź się.- Mówiłam do dziewczyny, ale ona nawet nie myślała nawet żeby się obudzić.
-MEGAN!!- Krzyknęłam, na co ona podskoczyła.
-Co się stało? Lądujemy?
-Nieeeee. Nudziło mi się.- Uśmiechnęłam się do niej, na co teatralnie wywróciła oczami.
-Mogłaś sobie muzyki posłuchać. Wiesz, że lubię sobie pospać.- Powiedziała ze złością, a ja się do niej przepraszająco uśmiechnęłam, co od razu odwzajemniła. Ha! Czyli nie jest zła.
-Ile jeszcze do końca lotu? 
-Jakieś pół godzinki.
-Aha. A ty w ogóle nie spałaś?- Spojrzała się na mnie nie dowierzając. No tak. Ja jestem jeszcze większym leniem niż ona, i zwykle nie pogardzę spokojem, lecz teraz nie miałam na to najmniejszej ochoty.
-Nie, nie spałam.- Odpowiedziałam jej z uśmiechem.
Po niespełna pół godzinie, samolot wylądował. Wysiadłyśmy, zabrałyśmy bagaże, złapałyśmy taksówkę i jechałyśmy do hotelu, który zarezerwowały nam nasze mamy. Weszłyśmy do środka, podeszłyśmy do recepcji. Starsza pani dała mi klucz do pokoju, a Megan miała jeszcze coś podpisać.
-Idź już. Zaraz przyjdę.- Powiedziała do mnie przyjaciółka.
-Okey.
*Megan*
-To gdzie mam podpisać?
-O tutaj.- Recepcjonistka wskazała miejsce, w którym miałam złożyć swój podpis.
-To wszystko?
-Tak, życzę miłego dnia.
-Dziękuję, nawzajem.- Uśmiechnęłam się do kobiety, co odwzajemniła. Nagle poczułam, że na kogoś wpadam. Podniosłam wzrok i ukazał mi się mega przystojny chłopak, w czerwonych spodniach i bluzce w paski i zniewalającym uśmiechu.
-Przepraszam.- Powiedzieliśmy jednocześnie, na co każde z nas się zaśmiało.
-Jestem Louis.- Przedstawił się wyciągając w moją stronę dłoń, którą uścisnęłam
-Megan.- odpowiedziałam z uśmiechem.
  Wpatrywał się w moje oczy nie puszczając mojej ręki. Poczułam jak się rumienię, więc spuściłam głowę. Wtedy się ocknął. 
-Lou, jak długo można na ciebie czekać.- Moim oczom ukazał się drugi przystojny chłopak, w kraciastej koszuli. Zaczęłam się rozglądać, czy nie będzie ich więcej, ale nie było.
-No już idę. A tak przy okazji poznaj Megan, bo z tego co widziałem, to jesteśmy sąsiadami.- Trochę mnie to zaskoczyło, bo niby skąd on to wiedział.
-W takim razie witam sąsiadkę.- Odezwał się kraciasty.- Liam jestem.
-Heej.- Odpowiedziałam, trochę zaskoczona.- Skąd wiesz, że jesteśmy sąsiadami?- Zwróciłam się do Lou.
-A no bo, widziałem cię z jedną dziewczyną, która wchodziła do pokoju na przeciwko nas.-Odpowiedział z uśmiechem na ustach.
-Aha, spoko.- Odwzajemniłam uśmiech.- Dobra, ja lecę, bo przyjaciółka na mnie czeka.
-Okey, to do potem.- Krzyknął za mną Liam.
-Do potem.- Odpowiedziałam, i pobiegłam do pokoju.
-Vicki.. matko, ale mamy przystojnych sąsiadów.
-Hahah naprawdę? To chodźmy ich odwiedzić.- Krzyknęła z entuzjazmem.
-Haha ale że niby teraz?
-No a kiedy? Skoro są tacy przystojni, to na co czekać.- Zaśmiała się.- Nigdy nic niewiadomo, może będą jeszcze jacyś.- Przekonała mnie.
-Okey, w takim razie chodźmy.
Wyszłyśmy z pokoju i zapukałam do sąsiednich drzwi.
-O hej! Już się stęskniłaś?- Louis uśmiechał się od ucha do ucha.
-Haha oczywiście. Chciałam przedstawić wam moją przyjaciółkę Victorię.- Odpowiedziałam po czym weszłyśmy do środka.
-Hej Victorio, jestem Louis.
-Ja Liam
-A ja Harry, miło was poznać, śliczne sąsiadeczki.- Powiedział chłopak w lokach. Ugh loki. Nigdy ich nie lubiłam.
-Cześć, jestem Niall.- Przyszła kolej na uroczego blondyna.
-Stary chodź się przywitać.- Krzyknął do kogoś Harry.
I wtedy naszym oczom ukazał się ON. Cała nasza trójka zaniemówiła...
  __________________________________________________________________
Jest kolejny. Jesteśmy zadowolone z tego rozdziału, mam nadzieję, że wam też się spodoba.   Proszę, kto czyta niech skomentuje. To dla nas ważne, bo nie wiemy czy komuś się to podoba. ;) xx

4 komentarze:

  1. Piszcie więcej! Proszę! To jest świetne!

    OdpowiedzUsuń
  2. wow. Bardzo mi się podoba !! Piszcie dalej ;d
    Pliss ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. No wy wiecie co w takim momencie skonczyc rozdzial to zbrodnia oj wy nie dobre. A teraz bede sie zachwycac uwaga blog jest super opowiadanie wciagajace a autorki napewno przemile( mam racje czy nie :P) informujcie mnie o nowym rozdziale na tt @zosiaa20. Do nastepnego pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. W takim momencie? :oo
    Cuuuuuudo *___* czekam na kolejny ♥
    + Zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń